Uchodźcy w obliczu pandemii koronawirusa, niepokojąca sytuacja w Afryce. „Są powody, żeby bić na alarm”

Uchodźcy w obliczu pandemii koronawirusa, niepokojąca sytuacja w Afryce. „Są powody, żeby bić na alarm”

Relacja z Sudanu Południowego i Somalii
Relacja z Sudanu Południowego i SomaliiŹródło:Rafał Grzelewski / PAH
Koronawirus zatacza coraz szersze kręgi, pozbawiając życia tysiące ludzi. W walkę z rozprzestrzeniającą się pandemią postanowiła włączyć się Polska Akcja Humanitarna. – Żeby skutecznie walczyć z chorobą, potrzeba nam teraz wielkiej solidarności z tymi, którzy są najsłabsi i najbardziej narażeni, bo świat w którym żyjemy – a koronawirus to dobitnie już udowodnił – jest bardzo wspólny – powiedział rzecznik PAH Rafał Grzelewski w wywiadzie dla Wprost.pl.

Magdalena Frindt, Wprost.pl: Tedros Adhanom Ghebreyesus stwierdził, że Europa „stała się epicentrum pandemii COVID-19”. Polska Akcja Humanitarna postanowiła odpowiedzieć na kryzys wywołany przez koronawirusa. Zaangażowali się Państwo w pomoc uchodźcom na południu Grecji. Jakie warunki panują w tym miejscu? Czy ludzie tam przebywający mają szansę zachowywać elementarne zasady higieny niezbędne w walce z koronawirusem, o których często mówi WHO?

Rafał Grzelewski, rzecznik prasowy PAH: Może na początku od razu rozwieję pewną wątpliwość, którą podnosi wiele osób słysząc, że PAH pomaga teraz uchodźcom zamiast koncentrować się na walce z pandemią. Ale oprócz najważniejszego dla nas wymiaru etycznego, trzeba sobie uświadomić powody czysto prozaiczne. Wirus nie zna granic, a żeby z nim walczyć efektywnie i wygasić jego ogniska, pomoc nie może pomijać nikogo. To jest czas na myślenie i troskę naprawdę na poziomie planetarnym.

Uchodźcy w obozach w Grecji żyją w niewyobrażalnym stłoczeniu na bardzo małych obszarach. W przypadku konieczności zastosowania kwarantanny nie mogą iść do domu, bo tych domów po prostu nie mają. Nie mają także szansy myć rąk tak często jak jest to konieczne, bo brakuje wody i środków czystości. W jednym z obozów jeden kran przypada aż na 1300 osób!

Z jakimi innymi problemami mierzą się ludzie mieszkający w obozie, do którego zamierzacie dotrzeć z pomocą? Ile mieszka tam osób? Czy mogą liczyć na zagwarantowanie w razie konieczności profesjonalnej opieki medycznej?

W obozie na wyspie Lesbos, w którym będziemy pomagać, mieszka blisko 20 tys. osób, podczas gdy projektowany był na zaledwie 3 tysiące mieszkańców. Bywa, ze sześcioosobowe rodziny mają do dyspozycji zaledwie 3 metry kwadratowe powierzchni. Żyje i śpi się więc dosłownie ciało przy ciele. Schronienia są bardzo prowizoryczne, w nocy panuje w nich przenikliwy chłód. Ludzie są osłabieni, wycieńczeni i niedożywieni, a więc ich odporność już teraz jest niska. W takich warunkach zakażenie prawie na pewno przerodzi się w pełnoobjawową chorobę. Już teraz dużo osób choruje, a jak wiadomo wirus jest szczególnie niebezpieczny dla pacjentów z chorobami towarzyszącymi.

Wszyscy eksperci są też zgodni, że w razie wystąpienia zachorowania na COVID-19 w obozie, epidemii nie uda się opanować i ludzie będą się masowo zarażać. Obok obozu jest co prawda klinika, ale dysponuje zaledwie 6 łóżkami. Nie muszę chyba dodawać, co to oznacza dla tych ludzi.

W jaki sposób chcecie pomóc uchodźcom w obozie na południu Grecji? Czy to będzie jednorazowa akcja, czy długofalowy proces? Jakie są Wasze plany?

Żeby działać szybko, podjęliśmy decyzję o współpracy z lokalnie działającą na wyspie Lesbos organizacją. Na wyspie już potwierdzono pierwsze przypadki koronawirusa, ale nie w samym obozie. Jednak trzeba zaznaczyć, że w obozie nie wykonuje się testów w ogóle, więc nie ma pewności czy ktoś już się nie zaraził. Nasza pomoc poprzez lokalnego partnera będzie dotyczyła przede wszystkim kompleksowej prewencji zachorowań. To będą działania związane z poprawą funkcjonowania infrastruktury wodnej, bo dostęp do wody to zmora w obozie. Ludzie otrzymają mydło i płyny odkażające, zainstalujemy dozowniki, żeby w różnych punktach w obozie można było szybko odkazić ręce. Zawsze też w takich sytuacjach przeprowadza się szkolenia z higieny.

Kilka dni temu Tedros Adhanom Ghebreyesus ostrzegał, że Afryka musi „się obudzić” i przygotować na najgorsze w kontekście epidemii koronawirusa. Dyrektor generalny WHO podkreślał, że kontynent ten powinien uczyć się na przykładzie innych. Przyglądał się Pan sytuacji w Somalii i Sudanie Południowym. Proszę powiedzieć, w jaki sposób przedstawia się tam sytuacja? Jak w kontekście epidemii koronawirusa radzą sobie najbiedniejsi?

Z dużym niepokojem przyglądamy się Afryce i rzeczywiście są powody, żeby bić na alarm. Przede wszystkim dlatego, że bardzo wiele państw afrykańskich zmaga się z problemem dostępu do wody. Powoli ikoną Afryki stają się kobiety przemierzające kilometry z charakterystycznymi żółtymi kanistrami na wodę. Jak nie ma wody i detergentów, to trudno zachować odpowiednią higienę, a to podstawa w walce z koronawirusem. Trudno też zastosować kwarantannę, ponieważ miasta, szczególnie wielkie dzielnice biedoty, są przeludnione, a w obozach dla uchodźców ludzie nie mogą iść do domów, ponieważ domów po prostu nie mają.

Na te wszystkie ryzyka nakłada się najpoważniejsze – lokalna służba zdrowia nie poradzi sobie z epidemią. Brakuje zwykłych łóżek szpitalnych, nie mówiąc już o intensywnej terapii i dostępie do respiratorów. Wszystkie te okoliczności sprawiają, że w Afryce ryzyko rozprzestrzeniania się choroby jest bardzo wysokie. Na razie tylko RPA, najbogatszy kraj Afryki, wprowadziło bardzo restrykcyjne ograniczenia dla obywateli obawiając się – jak to ujął prezydent kraju – katastrofy na wielką skalę. Kto zignoruje przepisy, może trafić nawet na pół roku do więzienia.

Angażują się Państwo również w pomoc na terenie Polski. Jak się okazuje, w związku z zamknięciem szkół z powodu rozprzestrzeniającej się epidemii koronawirusa, dzieci z ubogich rodzin, które korzystały z darmowych posiłków w placówkach oświatowych, straciły tę możliwość.

Tak, szkoły i świetlice zostały zamknięte, więc będziemy przygotowywać dla dzieci paczki żywnościowe, znajdą się tam także artykuły higieniczne. Intensywnie sprawdzamy w terenie, które z rodzin są w największej potrzebie. To będzie wielka operacja logistyczna, w której potrzebne jest szerokie wsparcie, na szczęście mamy pozytywne sygnały, np. BP zadeklarowało paliwo na dystrybucje paczek.

Docierają do nas informacje, że już teraz sytuacja materialna wielu rodzin uległa pogorszeniu. To są z jednej strony rodziny, które były ubogie już wcześniej, ludzie bez oszczędności, pracujący bez umowy albo na umowach cywilnoprawnych, które nie zostały przedłużone i pracownicy z dnia na dzień stracili źródło dochodów. To odbije się też na dzieciach i niestety więcej z nich będzie wymagało także dożywiania, gdy szkoły już wznowią nauczanie.

Apelują Państwo również o przekazywanie datków na działalność PAH. Na co w pierwszej kolejności zbieracie? Na co przeznaczycie środki?

W tej chwili szczególnie intensywnie zbieramy środki na pomoc dla uchodźców w Grecji i na wsparcie żywnościowe dzieci w ramach „Pajacyka”. To jest taka skala kryzysu, że żeby pomoc była skuteczna, musimy zwrócić się o wsparcie społeczeństwa. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że teraz jesteśmy bardzo skoncentrowani na sobie, na zabezpieczeniu naszych bliskich, zwłaszcza seniorów, ale jestem przekonany, że żeby skutecznie walczyć z chorobą, potrzeba nam teraz wielkiej solidarności z tymi, którzy są najsłabsi i najbardziej narażeni, bo świat w którym żyjemy – a koronawirus to dobitnie już udowodnił – jest bardzo wspólny.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Wesprzyj działania Polskiej Akcji Humanitarnej w związku z pandemią koronawirusa!

Jeśli chcesz wesprzeć uchodźców w Grecji:

Jeśli chcesz wesprzeć dożywianie dzieci w Polsce:

Galeria:
Relacja z Sudanu Południowego i Somalii