Projekt o "polskim ludobójstwie" w parlamencie Ukrainy. Jakubiak mówi o "klasycznym kozaczeniu"

Projekt o "polskim ludobójstwie" w parlamencie Ukrainy. Jakubiak mówi o "klasycznym kozaczeniu"

Dodano:   /  Zmieniono: 
1934, Toporowce, powiat Horodenka, woj. Stanisławów. Dzieci na kursie Przysposobienia Rolniczego, na tablicy napis w języku polskim i ukraińskim
1934, Toporowce, powiat Horodenka, woj. Stanisławów. Dzieci na kursie Przysposobienia Rolniczego, na tablicy napis w języku polskim i ukraińskim Źródło:zbrodniawolynska.pl
Do ukraińsko-polskiego pojednania znów jest dalej, niż bliżej. I wszystko wskazuje na to, że żadna ze stron nie zamierza odpuszczać, zwłaszcza po tym, jak do ukraińskiego parlamentu trafił projekt uchwały o ludobójstwie dokonanym przez Polaków na Ukrainie.

Do Ukraińskiej Werchownej Rady (Rady Najwyższej, parlamentu Ukrainy) trafił dokument zatytułowany: „Projekt uchwały upamiętniającej ofiary ludobójstwa dokonanego przez państwo polskie na Ukraińcach w latach 1919-1951”. Projekt przygotowany przez Ołeha Musija, niezrzeszonego deputowanego, jest traktowany jako odpowiedź na uchwałę parlamentu, który podjął decyzję o nazwaniu rzezi wołyńskiej ludobójstwem (strona ukraińska stwierdziła wówczas, że uchwała jest "antyukraińska"). Podczas tego samego posiedzenia 11 lipca został ustanowiony Narodowym Dniem Pamięci Ludobójstwa.

Wciąż nie wiadomo, co z dokumentem zrobi ukraiński parlament, jednak jednego można być pewnym; historyczne szachy między Polską a Ukrainą prędko się nie zakończą. – Z nimi trzeba rozmawiać i przedstawiać nasze racje. Ale przecież wszystkich nie przekonamy. Są środowiska ukrainofilskie i Kresowiaków, tak samo na Ukrainie; są tacy, którzy drogę do Zachodu widzą w Polsce, ale też grupę, która mówi "Lachy to tacy sami wrogowie jak Moskale". Trzeba zachować spokój – mówi w rozmowie z Wprost.pl prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej.

Innego zdania jest poseł Kukiz'15 Marek Jakubiak, który twierdzi, że tak właśnie kończy się "wieczne pobłażanie Ukrainie" i traktowanie tego kraju "jak dziecka specjalnej troski". – Jak tylko coś w Polsce się zadzieje, jak na przykład powiedzenie prawdy o ludobójstwie na Wołyniu, wtedy Ukraina wyciąga z kapelusza niestworzone rzeczy, to wręcz zaczyna być to już wesołe – ocenia.

"Niektórzy za szybko oczekują efektów"

W ostatnim miesiącu na ukraińsko-polskie stosunki, oprócz wcześniej wspomnianych parlamentarnych uchwał, wpłynęła też decyzja Rady Miasta Kijowa, która zdecydowała, że ulica nosząca dotychczas nazwę Prospekt Moskiewski będzie nosić nazwę Prospekt Bandery. Co więcej, w planach rajców jest przemianowanie Prospektu Mikołaja Watutina na Prospekt Romana Szuchewycza (w 1943 roku stanął na czele UPA). Według prof. Dudka, pomimo tych incydentów i wydarzeń, proces pojednania z Ukrainą jest możliwy, jednak wymaga czasu. – W procesie pojednania między narodami niektórzy za szybko oczekują efektów, że wystarczą dwa spotkania i przełom się dokona – mówi i dodaje, że polsko-ukraińskie pojednanie trwa dopiero od lat 90. ubiegłego wieku, gdy np. pojednanie polsko-niemieckie wciąż trwa, a niedawno obchodziliśmy jego 50-lecie.

– Siły w obydwu krajach grają na antagonizm, w obydwu społeczeństwach są pokaźne grupy obywateli, które uważają, że strona przeciwna musi paść na kolana. To jest to myślenie, które zawsze będzie obecne. Jednak jeśli spojrzymy na szerszy pryzmat, to jeżeli uważamy, że Rosja jest głównym zagrożeniem, to szukanie pewnego porozumienia z Ukraińcami wydaje się oczywiste – ocenia politolog. Jak przyznaje prof. Dudek, by zrozumieć głęboki antagonizm, taki jak spór polsko-ukraiński, należy spojrzeć na problem oczami drugiej strony. – Rozumiem stronę polską, w latach 40. niewątpliwie, w nieporównywalnym stopniu, my byliśmy ofiarami, a nie sprawcami. Ale gdy spojrzymy na to przez pryzmat kilku stuleci, tak jak chcą Ukraińcy, to sprawa nie robi się taka oczywista, my tam nieśliśmy pewną kulturę, ale przy okazji z Ukraińców czyniąc obywateli drugiej kategorii – mówi.

"Klasyczne ukraińskie kozaczenie"

Natomiast poseł Jakubiak otwarcie stwierdza: Pojednanie polsko-ukraińskie nigdy nie miało miejsca. – To były takie przepychanki. Nie wiedzieć czemu, jesteśmy przez Ukraińców postrzegani jako zagrożenie dla ich niezawisłości, a tymczasem my zachowujemy się bardzo nieasertywnie – dodaje. Jakubiak jest zdania, że "całe nieszczęście" Ukrainy wynika z tego, że tamtejsze społeczeństwo uważa, że Polacy są im coś winni. – Że to my im coś zabraliśmy, nie oddaliśmy czy czegoś nie daliśmy. Mam wrażenie, że oni sami już w tym wszystkim błądzą – mówi.

– Jeżeli oni chcą opierać swoją przyszłość na zakłamywaniu historii, na robieniu z bandytów bohaterów, to ja nie wróżę im niczego dobrego. Ukraińcy mają w swojej historii osoby warte zauważenia, ale oni wybierają bandytów – ocenia Jakubiak. Pytany o projekt ukraińskiego parlamentarzysty odpowiada krótko: Ja bym nawet nie komentował tego, to jakiś koloryt tego klasycznego ukraińskiego kozaczenia.

Czytaj też:
Co zawiera projekt uchwały o "ludobójstwie Ukraińców dokonanym przez Polaków"? Znamy szczegóły