Wyklęcie albo samospalenie – taki los czekał wdowy przez stulecia. Historia kontrowersyjnego rytuału

Wyklęcie albo samospalenie – taki los czekał wdowy przez stulecia. Historia kontrowersyjnego rytuału

Dodano: 

Przebieg rytuału

Ceremonia sati mogła się dopełnić jedynie, gdy kobieta z własnej, nieprzymuszonej woli postanowiła spłonąć żywcem na stosie pogrzebowym zmarłego męża.

Zgodnie ze zwyczajem pogrzeb odbywał się kilka dni po zgonie mężczyzny – wtedy również zapadała decyzja o dokonaniu sati na jego żonie. Rytuał miał ułatwić połączenie duchowe w zaświatach lub w przyszłym życiu obu małżonków. Sati w pewien sposób przypominał ceremonię ponownych zaślubin. Kobiety ubierano w szaty, w których kroczyły do ołtarza, aby znów mogły połączyć się w miłości ze swymi mężami. Wdowa najczęściej zasiadała przy zwłokach ukochanego i umieszczała jego głowę na swych kolanach. Niekiedy kładła się tuż obok i oczekiwała na rozpalone płomienie. Istnieją relację, w których wdowa wskakuje w gorące płomienie stosu lub nawet sama rozpala rytualne ognisko. Najtrudniejszym elementem ceremonii jest milczenie. Wdowa, aby móc przekroczyć granicę zaświatów wraz ze swym małżonkiem musi przejść rytuał sati w całkowitej ciszy, nie wydobywając z siebie żadnego dźwięku. Niewyobrażalny ból i cierpienie zniechęcało wiele kobiet do takiego poświęcenia, dlatego istniały przypadki przymusowego sati. Wtedy to przywiązywano do stosu otępioną narkotykami, pozbawioną świadomości kobietę.

Płomienie miały zabrać ciała małżonków, jednocześnie uwalniając ich nieśmiertelne dusze, aby i w przyszłym życiu mogły połączyć się znowu w miłości.

Świadectwo sati u Diodora Sycylijskiego

Pierwsze wzmianki o wdowach, które postanowiły poddać się rytualnemu spaleniu wraz ze zmarłymi mężami pochodzą z tekstu Wisznudharmasutry, znanym również jako Wisznusmryti, datowanym na okres między III a VI wiekiem. Księga o sati mówi tak: „Po śmierci męża [zaleca się wdowie] zachowanie czystości lub wstąpienie na stos”.

Ceremonię rytuału sati przybliżył na gruncie zachodnim Diodor Sycylijski, grecki historyk z I w. p.n.e. W dziele Biblioteka, w rozdziałach 33 i 34 opisane zostały niezwykłe wydarzenia, które miały miejsce po bitwie stoczonej pod koniec 317 r. p.n.e. przez armie Eumenesa i Antygonosa w krainie zwanej Paratikane (środkowy Iran). Wśród żołnierzy Eumenesa znalazł również kontyngent żołnierzy indyjskich. Wydarzenia, które miały miejsce po bitwie zadziwiły swoją niezwykłością żołnierzy greckich.

Jednym z poległych w bitwie był Keteus, dowódca żołnierzy przybyłych z Indii. Okazało się, że pozostawił po sobie dwie młode wdowy. Kobiety rywalizowały o miejsce na stosie przy boku męża. Ostatecznie zwyciężyła młodsza żona, która została niedawno poślubiona przez Keteusa. Pierwsza żona dowódcy nie mogła spłonąć na stosie w związku z brzemiennym stanem w którym aktualnie się znajdowała. Diodor przedstawia rytuał sati w następujący sposób:

Druga zaś niezmiernie uradowana ze zwycięstwa oddaliła się w kierunku stosu pogrzebowego, uwieńczona przepaskami przez kobiety należące do jej domowników, przystrojona wspaniale, jak gdyby na jakieś zaślubiny była wysłana przez krewnych śpiewających hymn na cześć jej cnoty. Gdy znalazła się blisko stosu, zdjąwszy swój strój ozdobny, rozdała go domownikom i przyjaciołom, pozostawiając po sobie – jak mógłby ktoś powiedzieć pamiątkę tym, którzy ją kochali. Jej strój ozdobny był taki: na rękach mnóstwo pierścieni wysadzanych drogimi kamieniami i mieniących się kolorami, na głowie niemała liczba złotych gwiazdek urozmaiconych różnorodnymi kamieniami, na szyi mnóstwo łańcuszków, jednych mniejszych, innych stopniowo coraz większych. W końcu pożegnawszy domowników, przez brata została wprowadzona na stos i podziwiana przez tłum zgromadzony na to widowisko, po bohatersku zakończyła życie. Albowiem zanim spłonęła, cała armia pod bronią obeszła trzy razy stos pogrzebowy, ona zaś – położywszy się obok męża i podczas narastania ognia nie wydawszy żadnego niegodnego okrzyku – u jednych spośród oglądających wzbudziła litość, u innych przesadne pochwały. Niemniej jednak niektórzy spośród Hellenów ganili te zwyczaje jako dzikie i okrutne [19,34.3-6]

Diodor nie potrafił nadziwić się niezwykłym zwyczajom Indusów. Uważał, że sati, które w przekazie zostało przedstawione w heroiczny i pełen oddania sposób, wzięło swą genezę z kary, jakiej poddawano nieuczciwe, młode żony. Kara ta jednak z czasem przybrała rolę zaszczytu.