Wyklęcie albo samospalenie – taki los czekał wdowy przez stulecia. Historia kontrowersyjnego rytuału

Wyklęcie albo samospalenie – taki los czekał wdowy przez stulecia. Historia kontrowersyjnego rytuału

Dodano: 
Rytuał sati na XVII-wiecznej miniaturze
Rytuał sati na XVII-wiecznej miniaturze Źródło: Wikimedia Commons / Domena publiczna
Śmierć męża dla indyjskiej żony oznaczała jedno – jej śmierć. Niezależnie, czy była to metafora przyszłego społecznego wyklęcia czy dosłowny rytuał samospalenia. Wdowa w Indiach przez setki lat miała tylko dwie drogi do wyboru.

W mitologii hinduskiej istnieje przypowieść o istocie śmierci. Pewien bramiński śmiertelnik poprosił Jamę – Pana Zaświatów, aby wyjawił mu jej tajemnicę. Bóg stwierdził, że śmierć jest iluzją – efektem niewiedzy człowieka o nieśmiertelności duszy. Nie jest ona zabijana, gdy jego ciało umiera. Jama uważał, że jedyną słuszną drogą do przezwyciężenia śmierci jest przekroczenie indywidualnej jaźni. Ogień miał być środkiem, który przenosił duszę do innego świata, dlatego kremacja była najważniejszym elementem hinduskiego pogrzebu. Wierzono, że ciałopalenie uwalniało duszę zmarłego i pozwalało jej odrodzić się w nowym wcieleniu, lub połączyć się ze wszechświatem.

Sati

Sati była jedną z najbardziej brutalnych praktyk funeralnych, jaka towarzyszyła hinduskiemu obrządkowi pogrzebowemu. Słowo to wywodzi się z sanskryckiego terminu satja, oznaczającego „cnotliwą drogę prawdy”. Określenie sati stosowano wobec wdów, które dobrowolnie oddały życie na stosie pogrzebowym swojego małżonka.

Sati w mitologii hinduskiej przetrwała jako najwierniejsza z kobiet. Była ona ukochaną pierwszą żoną Rudry-Śiwy. Mit o jej poświęceniu znajduje źródło w opowieści o ofierze Dakszy. Był on ojcem Sati i pałał niechęcią wobec swojego ascetycznego zięcia – boga z brudnymi włosami, wiecznie wysmarowanego popiołem. Bóg Daksza, aby ukazać swoją pogardę wobec Śiwy, postanowił nie zapraszać go na rytuał składania ofiary dla Wisznu. Sati, dowiedziawszy się o niechęci ojca wobec jej męża, w ramach protestu rzuciła się w ogień ofiarny. Gdy wieść o poświęceniu Sati dotarła do Śiwy, rozwścieczony bóg stworzył Kali i Bhajrawę i nakazał tym demonicznym bóstwom zniszczyć ceremonię ofiarną. Następnie zabrał cudownie zachowane ciało ukochanej z pogorzeliska i wędrował z nim tak długo, aż zamieniło się ono w popiół. Sati odrodziła się ponownie jako córka Himalajów – Parwati. Śiwa, gdy tylko to odkrył, poślubił swoją ukochaną żonę ponownie.

Sati na rycinie wydanej przez brytyjskich misjonarzy

Sati była pierwszą kobietą, która poddała się rytuałowi samospalenia. Jej legendarny czyn przez wieki uważano za oznakę heroizmu, prawdziwej miłości i silnej woli.

Samo słowo „sati”, zarówno w sanskrycie, jak i w hindi oznaczało nie tylko rodzaj ceremonii pogrzebowej, ale określało również kobietę wierną swojemu mężowi. Termin ten dokładnie tłumaczy się jako „dobra żona”. Akt palenia wdów miał zapewniać pomyślność zmarłemu na tamtym świecie. Obyczaj początkowo nie wspomina, jaki los spotyka spaloną kobietę w zaświatach. Świadczy to o sprowadzeniu roli małżonki do przedmiotu, zapewniającego pośmiertne, jednostronne szczęście mężczyzny. W późniejszych pismach wprawdzie została obiecana wszelka możliwa rekompensata za ten najwyższy akt miłości małżeńskiej – wielkie niebiańskie nagrody i tysiące lat szczęścia.