Wszystko zaczęło się od wywiadu Jarosława Kaczyńskiego. W ubiegłym tygodniu w rozmowie na antenie Radia Maryja prezes PiS stwierdził, że polski rząd "przygotowuje się do historycznej ofensywy". – Tu chodzi o gigantyczne sumy, a także o to, że Niemcy przez wiele lat zrzucają z siebie odpowiedzialność za II wojnę światową – zaznaczył Jarosław Kaczyński.
W dzień rocznicy wybuchu powstania warszawskiego o konieczności powrotu do tematu reparacji mówił Antoni Macierewicz. Minister zaznaczył, że nieprawdą jest, że Polska zrzekła się reparacji wojennych należnych od Niemiec. – To sowiecka kolonia, zwana PRL, zrzekła się tej części reparacji, które związane były z obszarem państwa też marionetkowego, sowieckiego NRD – wskazał szef MON, który podkreślił, że zrzeczenie nie zostało właściwie nigdy przeprowadzone w formie formalno-prawnej, a miało charakter wyłącznie „aktu publicystyczno-politycznego”.
Czytaj też:
Antoni Macierewicz: Niemcy winne są Polsce reparacje
W środę 2 sierpnia pojawiła się z kolei informacja, że Biuro Analiz Sejmowych przygotowuje opinię dotyczące możliwości domagania się przez PL reparacji wojennych od Niemiec. "Rzeczpospolita" podaje, że o deklaracji PiS poinformowany został rząd federalny Niemiec. – Z punktu widzenia finansowego, moralnego i politycznego sprawa jest zamknięta – komentował informator dziennika. Zdaniem Niemców Polska kilkakrotnie zrzekała się prawa do odszkodowań, m.in. w 1953 i 1970 roku i obecne władze uznają te deklaracje za wiążące.