Dramatyczna sytuacja Powstańca Warszawskiego. „Za przelaną krew dla Polski zostałem nagrodzony dezubekizacją”

Dramatyczna sytuacja Powstańca Warszawskiego. „Za przelaną krew dla Polski zostałem nagrodzony dezubekizacją”

Dodano: 1
Powstanie Warszawskie, powstańcza czujka w ruinach kościoła św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu
Powstanie Warszawskie, powstańcza czujka w ruinach kościoła św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu Źródło: Wikimedia Commons / By Eugeniusz Haneman, public domain
Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich opublikowało list 95-letniego Powstańca Warszawskiego, który został objęty ustawą dezubekizacyjną za to, że przez pewien czas pracował jako lekarz w przychodni Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich poinformowało, że wpłynęło do niego około tysiąca stu skarg osób, które już straciły, lub w niedalekiej przyszłości stracą prawa do emerytury czy renty na podstawie tzw. ustawy dezubekizacyjnej. Osoby, które takie pisma składają, skarżą się RPO głównie na to, że zostali objęcie zbiorową odpowiedzialnością, a ustawa ignoruje ich osobiste losy. Są to na przykład te osoby, które pracowały w jednostkach podległych resortowi spraw wewnętrznych jako sekretarki czy lekarze.

Dramatyczną historię, właśnie lekarza, udostępniło biuro RPO – autor skargi zgodził się na jego upublicznienie. Ten przykład dobrze pokazuje, jak ustawa krzywdzi niektóre osoby, poprzez stosowanie automatycznych kryteriów ocen.

Poniżej cała treść listu:

„Mam 95 lat i jestem jednym z ostatnich powstańców warszawskich. Pod koniec życia za przelaną krew dla Polski, za pracę zawodową i społeczną zostałem nagrodzony dezubekizacją. Czuję się tak, jakbym został spoliczkowany. »Ojciec mój był w wojskach gen. Hallera, walczył z bolszewikami i był odznaczony Krzyżem Walecznych. W 1940 r. został aresztowany przez Gestapo i zginął w obozie koncentracyjnym w Mauthausen. Ja przedostałem się do Warszawy i w 1943 r. zostałem zaprzysiężony jako żołnierz Armii Krajowej w »dywizjonie 1806«, który był oddziałem konspiracyjnym 1 pułku strzelców konnych.

W czasie Powstania Warszawskiego walczyłem w batalionie »Ruczaj«. Zostałem ciężko ranny na polu walki. Później był lazaret dla jeńców wojennych w Zeithain, długie 5-miesięczne leczenie i Stalag IV B w Muhlbergu. Do kraju, ze względu na obawę przed aresztowaniem przez NKWD wróciłem w 1946 r.

Po studiach medycznych pracowałem w szpitalu jako chirurg. Bez przesady uratowałem życie około 500 chorym. Ze względu na bardzo wyczerpującą pracę w ciągłym ostrym dyżurze, po kilkunastu latach zdecydowałem się na porzucenie oddziału chirurgicznego i zostałem kierownikiem Powiatowej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Wreszcie ze względu na nie najlepszy stan zdrowia przyjąłem posadę lekarza w przychodni MSW. Byłem głęboko przekonany, że każdy lekarz powinien leczyć ludzi bez względu na ich pochodzenie, czy też na ich poglądy polityczne. W przychodni tej przepracowałem 10 lat i w wieku 60. lat uzyskałem rentę.

Później do 70. roku życia pracowałem na 1/2 etatu w Przychodni Chirurgicznej PKP. Praca w Przychodni MSW nie uchroniła mojej córki, która nie mogła się dostać na studia, bo krążył za nią »wilczy bilet«. W 1989 r. zostałem jednym z założycieli Koła Żołnierzy AK w mojej miejscowości. W latach 2010-2012 byłem prezesem tego koła, a później w uznaniu mojej pracy zostałem mianowany przez wojewódzki Zarząd Okręgu AK prezesem honorowym i odznaczony Medalem za Zasługi dla Światowego Związku Żołnierzy AK.

I teraz niezgodnie dwoma zasadami prawa poddany zostałem odpowiedzialności zbiorowej i tzw. dezubekizacji. A ja nawet nie należałem do PZPR ani do żadnej pokrewnej partii. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że ciągle jestem w Polsce wrogiem. Najpierw byłem żołnierzem AK »zaplutym karłem reakcji« i osobistym wrogiem towarzysza Bieruta i Stalina, a teraz jestem wrogiem narodu i osobistym wrogiem, ale czyim?”.

Czytaj też:
Ustawa dezubekizacyjna. Emerytury straci więcej funkcjonariuszy niż zakładano

Źródło: Rzecznik Praw Obywatelskich