– Jestem wnukiem członka plutonu egzekucyjnego komendy dywersji Armii Krajowej. Mój dziadek wykonywał wyroki śmierci w czasie wojny. Pierwszy raz chyba o tym mówię publicznie. Mój dziadek wykonywał wyroki śmierci w imieniu komendy dywersji AK na szmalcownikach, na ludziach którzy zabijali Żydów i chcę wam powiedzieć, że istniała zasadnicza różnica. Polak mógł przeżyć, Żyd nie mógł – powiedział Michał Kamiński w programie Kawa na Ławę w TVN24.
W rozmowie z portalem Fakt24 poseł zdradził, że jego dziadek Zdzisław Kamiński należał do Kedywu. – Dziadek powtarzał, że przed zastrzeleniem skazanego musieli odczytać wyrok w imieniu Rzeczpospolitej. Gdyby zabili, a nie odczytali wyroku groziły im poważne konsekwencje – tłumaczył.
Kamiński zdradził również, że po wojnie jego dziadek trafił do stalinowskiego więzienia. – W drugiej połowie lat 50, wstąpił do PZPR i robił karierę jako prezes Społem na Pradze-Północ w Warszawie. W rodzinie się o nim nie mówiło. Dziadek się nie chwalił, ale napisał książkę. Swoje wspomnienia. Sam spisywałem je na maszynie, on dyktował. Jako młody chłopak dużo pisałem na maszynie. Ale nigdy jej (książki – przyp. red.) nie wydałem – przyznał polityk.
Czytaj też:
Michał Kamiński o swojej chorobie. „Trzymajmy się, z tym można żyć”