Tajemnicza śmierć marszałka Polski. Czy to była mistyfikacja?

Tajemnicza śmierć marszałka Polski. Czy to była mistyfikacja?

Dodano: 

Hipotezy Dariusza Baliszewskiego

Przed laty wielkie zamieszanie w świecie polskich historyków wywołały koncepcje Dariusza Baliszewskiego na temat śmierci Śmigłego-Rydza. Uznano je za zbyt sensacyjne, niezgodne z prawdą historyczną, a co najważniejsze – niepoparte żadnymi dowodami. Ich autora tytułowano ironicznie „redaktorem”, nie zwracając uwagi, że posiada dyplom Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego (pracę magisterską pisał pod kierunkiem profesora Aleksandra Gieysztora). Wypominano mu, że zajmuje się publicystyką historyczną, a nie pracą naukową, a przede wszystkim – że w pogoni za skandalem i sensacją przekracza wszelkie granice. Zapominano przy okazji, że historia to poszukiwanie prawdy, a tej nigdy nie odnajdzie się bez dyskusji i sporów.

Baliszewski jest autorem błyskotliwej hipotezy, że „Śmigły” powrócił do Polski, by dojść do porozumienia z Niemcami. Zauważył, że u schyłku 1941 roku władze niemieckie poważnie rozważały możliwość powołania sojuszniczego państwa polskiego. Coś faktycznie musiało być na rzeczy, gdyż generał Sikorski w marcu 1942 roku (w liście do Stanisława Kota – polskiego ambasadora w Moskwie) wyrażał zadowolenie, że „Naród Polski mimo okrutnych prześladowań odpowiedział stanowczo odmownie na wezwanie do udziału w krucjacie przeciw bolszewikom, co było połączone z poważnymi koncesjami na rzecz Polski”. Nie był to jednostkowy przypadek, bowiem w rozmowie z Rooseveltem Sikorski przyznał, że polskie podziemie zdecydowanie odrzuciło możliwość współpracy z Niemcami przeciwko Rosji, „w zamian za co Polacy mieli obiecane przywrócenie normalnych warunków na terytorium polskim”. A kto najlepiej nadawał się do reprezentowania strony polskiej wobec Niemców? Osoba „Śmigłego” narzuca się tu wręcz automatycznie. Gdy dodamy do tego fakt, że podobno w Warszawie już w listopadzie 1941 roku formowano przyszły gabinet i rozdzielano stanowiska rządowe, sprawa staje się jeszcze bardziej intrygująca. Prokurator Józef Namysłowski (blisko związany ze „Śmigłym”) otrzymał wówczas nominację na wojewodę pomorskiego. Z czyjego nadania? Na pewno nie przedstawicieli rządu Sikorskiego.

Do tego dochodzi jeszcze misja rotmistrza Szadkowskiego i sprawa dziwnego mikrofilmu dostarczonego generałowi Andersowi. Wszystko faktycznie układa się w pewien logiczny ciąg zdarzeń, ale Baliszewski jednak poszedł dalej, twierdząc, że śmierć „Śmigłego” sfingowano, a marszałek został zatrzymany przez oddział ZWZ pod dowództwem Emila Fieldorfa. Według historyka niedoszłemu polskiemu Pétainowi pozostawiono wybór: samobójstwo lub wyjazd z kraju połączony z internowaniem pod władzą aliantów. „Śmigły” nie skorzystał jednak z żadnej z tych możliwości, wobec czego został aresztowany. Początkowo przetrzymywano go przy Marszałkowskiej 53, potem wywieziono do Otwocka. Ciężkie warunki uwięzienia spowodowały gruźlicę, ostatecznie „Śmigły” miał umrzeć 3 sierpnia 1942 roku w sanatorium w Otwocku i zostać pochowany na miejscowym cmentarzu. Niewykluczone miało być również, że jednak popełnił samobójstwo, natomiast niektórzy podejrzewają, że chociaż faktycznie zmarł na Sandomierskiej 2 grudnia, to został jednak otruty na polecenie Grota-Roweckiego.

Autorzy niniejszej książki byli swojego czasu zafascynowani wizją roztoczoną przez Dariusza Baliszewskiego. Gdy jednak po pewnym czasie emocje minęły, dostrzegli pewne wady jego teorii. Problemem był przede wszystkim brak źródeł pisanych, Baliszewski opierał się bowiem wyłącznie na przekazach świadków, a – jak wiadomo – ludzka pamięć bywa zawodna. Poza tym trudno polemizować z hipotezami, gdy na ich poparcie uzyskuje się informację, że wiadomość pochodzi od „osoby pragnącej zachować anonimowość”. Całkowicie wyklucza to nie tylko krytykę źródła, lecz nawet jakąkolwiek dyskusję.

Szczególnie stało się to widoczne, gdy jeden z autorów zapytał Baliszewskiego w rozmowie telefonicznej, gdzie znalazł informacje, jakoby Służba Bezpieczeństwa po wojnie przeprowadziła badania grobu na Powązkach i wykluczono wówczas, by „Śmigły” był tam pochowany. Tym bardziej że poszukiwania prowadzone przez autora w archiwum IPN nie przyniosły żadnego rezultatu, a przecież powinny się zachować dokumenty z tych działań SB. W odpowiedzi autor usłyszał, że żadne dokumenty nie są potrzebne, bowiem wystarczy relacja świadka, który – oczywiście – pragnął zachować anonimowość.

Bez odpowiedzi pozostaje też pytanie, dlaczego Grot-Rowecki – jeżeli usunął „Śmigłego” – nie zameldował o tym Sikorskiemu i Sosnkowskiemu. Tutaj jednak można sprawę łatwo wyjaśnić, bowiem Rowecki nie o wszystkim meldował przełożonym z Londynu, a jeżeli nawet, to ze znacznym opóźnieniem. Do likwidacji Stefana Witkowskiego przyznał się dopiero po ośmiu miesiącach, o innych sprawach w ogóle nie wspominał. Prowadził własną politykę, a sprawa marszałka była kwestią wyjątkowo delikatną.

Hipotez Dariusza Baliszewskiego nie można jednak całkowicie odrzucać, szczegóły pobytu i działalności marszałka „Śmigłego” w Warszawie zawierają bowiem tajemnice, które nigdy nie zostały wyjaśnione. Czy dotyczyły tylko rywalizacji z Sikorskim i jego podwładnymi o przejęcie kontroli nad polską konspiracją, czy także próby budowania nowej Polski, która miałaby zająć należne jej miejsce w niemieckiej Europie? W tym miejscu autorzy nie są zgodni – jeden z nich całkowicie odrzuca tę teorię, a drugi uważa, że sprawa wymaga dalszych badań i wyjaśnień…

Powyższy fragment pochodzi z książki Sławomira Kopra i Tymoteusza Pawłowskiego „Tajemnice Marszałka Śmigłego-Rydza. Bohater, tchórz czy zdrajca?”, wydanej przez Wydawnictwo Harde.

„Tajemnice Marszałka Śmigłego-Rydza. Bohater, tchórz czy zdrajca?”  – okładka ksiązkiCzytaj też:
Lądowanie w Normandii i pływające czołgi. Czym były dziwadła Hobarta?

Źródło: materiały prasowe