Niemcy o Polakach we Wrześniu 1939 roku: „bronili się naprawdę dzielnie”

Niemcy o Polakach we Wrześniu 1939 roku: „bronili się naprawdę dzielnie”

Dodano: 

Wojsko II Rzeczypospolitej dysponowało kilkoma silnymi atutami. Jednym z nich było często wspominane, a niezwykle skuteczne działko 37mm Bofors wz. 36. Wobec dużej przewagi niemieckich wojsk pancernych stanowiło one podstawę obrony przed czołgami i pojazdami. Żołnierze Wehrmachtu często wspominali świetne przeszkolenie i zgranie jego polskiej obsługi. Inną zaletą Polaków był kolor munduru, który maskował w terenie o wiele lepiej, niż szary odcień uniformów wojskowych III Rzeszy. Przydarzały się też Niemcom nieprzyjemne incydenty, których pośrednią przyczyną była właśnie brązowawa barwa polskich mundurów. „Musiało być koło godziny 15 – wspomina również walczący pod Tczewem Leo Wilm – kiedy niebo się otworzyło i zaczęło grzmieć i lunął na nas rzęsisty deszcz. Odgłosy grzmotów i strzałów były do nieodróżnienia. Kiedy nadciągnęły samoloty i na Tczew spadały pierwsze bomby, nasze pozycje zostały również trafione i ponieśliśmy straty. Zdarzyło się to po tym, jak nasi żołnierze z powodu deszczu zdjęli mokre mundury, a w brązowych koszulach wyglądaliśmy jak polscy żołnierze”.

„Samotni myśliwi”

Nie do przecenienia były też odwaga i umiejętności poszczególnych Polaków, którzy śmiałymi posunięciami krzyżowali plany przeciwnika. Goniec, który nie dostarczył rozkazu do oddziału Päppera mógł paść ofiarą jednego z ataków, tak opisywanych przez Kurta Ennsa: „Dowiadywaliśmy się o wypadach granatników i niebezpiecznych snajperów, których ofiarami padali w szczególności motocykliści, przenoszący meldunki. Najczęściej były to pojedyncze strzały w głowę, które gwarantowały pewną śmierć”.

Obsługa armaty przeciwpancernej wz. 36 z 10. Brygady Kawalerii

Nie tylko tacy „samotni myśliwi” spędzali Niemcom sen z powiek. Prawdziwym przerażeniem napawała realna perspektywa polskiego natarcia z użyciem bagnetów. Ponieważ Wehrmacht zrezygnował całkowicie ze szkolenia swoich ludzi w tej przestarzałej już nieco formie walki, Polacy dysponowali na tym polu oczywistą przewagą, zwłaszcza pod kątem psychologicznym. A wbrew założeniom III Rzeszy do starcia z użyciem broni białej mogło jeszcze jak najbardziej dojść. Dość szybko jednak zaczęto skutecznie radzić sobie z taką formą ataku – niemieccy żołnierze zwyczajnie uciekali przed walką wręcz, a zdobyte śmiałym natarciem Polaków pozycje zasypywano silnym ogniem artyleryjskim, który uniemożliwiał ich utrzymanie.

Obrona stolicy

Wraz z postępami Wehrmachtu polski opór krzepł i koncentrował się wokół stolicy. Cytowany na początku Robert Helwig wspomina: „Podczas walk o Warszawę nasz pułk przeszedł do pierwszej linii i wkrótce poniósł swoje najcięższe straty w rannych i zabitych w walkach o Twierdzę Modlin. Jeszcze przed kapitulacją tej twierdzy wielu naszych żołnierzy zginęło na innych, pobliskich odcinkach frontu”. Jego zdaniem i tak była to, w porównaniu z wydarzeniami z następnych lat wojny, mało krwawa bitwa. Swój udział w obronie mieli także cywile – i to nie tylko pomagając przy pracach fortyfikacyjnych czy karmiąc wojsko. W swojej książce ze wspomnieniami żołnierzy niemieckich Rolf Michaelis opisuje przykład pracowników dworca w Szymankowie, którym udało się skierować nadjeżdżający pociąg pancerny na niewłaściwy tor, oraz wystrzelić racę, która ostrzegła obrońców pobliskiego, strategicznie ważnego mostu o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Umożliwiło to zadanie wrogowi ciężkich strat oraz wysadzenie przeprawy.

Polski żołnierz i cywile w oblężonej Warszawie (fot. Julien Bryan)

Zdanie żołnierzy niemieckich o Polakach we wrześniu 1939 roku było tak różne, jak różni byli sami Niemcy. Obok przypadków bestialstwa znajdowało się również miejsce dla przykładów szacunku do pokonanego wroga. Jak można wyczytać z relacji niemieckich uczestników walk, Wojsko Polskie, mimo że stosunkowo słabsze od Wehrmachtu, należało jednak traktować z całkowitą powagą. Polacy przecież, pomimo klęski w kampanii wrześniowej, zadali swoim przeciwnikom dotkliwe straty, broniąc się bez niczyjej pomocy o wiele dłużej, niż zakładały to przedwojenne plany. Na koniec warto jeszcze raz oddać głos Robertowi Helwigowi: „W sumie te wrześniowe walki były ważne dla młodych żołnierzy, którzy przeszli swój chrzest bojowy. Uważam jednak, że ta fatalna data – 1 września 1939 r. – powinna być ostrzeżeniem dla odpowiedzialnych polityków na Wschodzie i Zachodzie, i trzeba ciągle przypominać i robić wszystko by utrzymać na świecie pokój”.

Artykuł zatytułowany Niemcy o Polakach we Wrześniu 1939 roku: „bronili się naprawdę dzielnie” napisał Mateusz Balcerkiewicz. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
„A więc wojna!” Jak Goebbels chciał wymazać Westerplatte z kart historii
Czytaj też:
Hitler, defilady i uśmiechnięci cywile. Kampania wrześniowa w oczach niemieckiej propagandy
Czytaj też:
Zbrodnicze bombardowanie Wielunia. II wojna światowa od początku była wymierzona w cywilów

Źródło: Histmag.org