Postrach Karaibów i „wysłannik piekieł”. Dziś rocznica śmierci najsłynniejszego pirata w historii

Postrach Karaibów i „wysłannik piekieł”. Dziś rocznica śmierci najsłynniejszego pirata w historii

Dodano: 
Obraz przedstawiający walkę pomiędzy piratem Czarnobrodym a porucznikiem Maynardem w zatoce Ocracoke
Obraz przedstawiający walkę pomiędzy piratem Czarnobrodym a porucznikiem Maynardem w zatoce Ocracoke Źródło: Wikimedia Commons / domena publiczna
Czarnobrody to jeden z piratów, którzy działali na Morzu Karaibskim na początku XVIII wieku. Czas ich panowania w tym rejonie nieuchronnie zbliżał się do końca. Eliminowani przez siły rządowe, ustępowali pola, szli na emeryturę lub ginęli – z szablą w dłoni lub sznurem wokół szyi. Kim był najbardziej przeceniany pirat w historii?

Edward Teach, zwany Czarnobrodym, od 1716 r. zdobywał coraz większą sławę jako pirat. Duży rozgłos przyniosła mu udana blokada Charleston, które musiało okupić się znaczną sumą pieniędzy i leków.

Po udanych napadach pirat musiał jednak przez pewien czas ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości. Nie mógł jednak długo wysiedzieć w jednym miejscu i już w listopadzie 1718 r. gubernator Virginii wyznaczył nagrodę za jego głowę w wysokości 100 funtów. Wkrótce coraz ciaśniejsza pętla zaczęła zaciskać się na szyi Czarnobrodego...

Ostatni abordaż Czarnobrodego

W Virginii dobrze wiedziano, gdzie w tym czasie znajdował się Edward Teach, gdyż nie zwykł on nigdy ukrywać swojej obecności. Jeszcze w tym samym miesiącu, w kierunku Ocracoke, władze wysłały na polowanie dwa małe slupy (razem 60 ludzi), pod komendą porucznika Maynarda. Nawiasem mówiąc było to całkiem nielegalne działanie, gdyż gubernator Virginii nie miał żadnego prawa, aby przeprowadzić akcję zbrojną na terytorium sąsiedniej kolonii. Jak się okazało, lokalne wody były tak płytkie, że konieczne było zrzucenie ze statków wszelkiego balastu. W dodatku bezwietrzne niebo tegoż poranka zmuszało żołnierzy do napędzania ich za pomocą wioseł.

Angielski oficer nie miał dział, za to posiadał przewagę liczebną w ludziach (których Czarnobrody miał zaledwie dziewiętnastu), dlatego dążył do wkroczenia na pokład przeciwnika – chciał dokonać abordażu. 18 listopada, o brzasku, Teach widząc podchodzący do niego slup pod brytyjską banderą, nie myślał nawet przez moment o ucieczce. Ze szklanicą likieru w dłoni, przepił do Maynarda, krzycząc, że nie daruje mu życia, ani sam o łaskę nie poprosi. Dumny oficer odpowiedział mu tym samym.

To miał być bój do ostatniej kropli krwi. Pierwsze chwile należały do załogi Czarnobrodego. Salwą armatnią zmiótł drugi (asystujący) ze slupów angielskich, uszkadzając okręt i zabijając dowodzącego nim kapitana Bakera. Nadal ścigany przez upartego Maynarda, obrócił statek burtą w stronę wroga i rozpoczął ostrzał z dział, wsparty ogniem z muszkietów. Anglik stracił wielu ludzi. Szybko wyciągnął jednak wnioski, rozkazując swym pozostałym kilkunastu podwładnym schować się pod pokładem. Teach, nie widząc prawie nikogo na nadpływającym okręcie, myślał, że już niemal wszyscy przeciwnicy polegli. Chcąc wykończyć pozostałych rozkazał przejść do abordażu.

Z zaledwie czternastoma ludźmi wskoczył w gniewie na pokład Maynarda, dając wciągnąć się w pułapkę sprytnego oficera. Z każdego zakamarka wyskoczyli czekający na niego marynarze i grad kul posypał się na ogłupiałych z zaskoczenia piratów. Obydwaj dowódcy w zaciętej walce starli się ze sobą. Najpierw w ruch poszły pistolety. Czarnobrody wymierzył do porucznika, lecz chybił, zaś tamten trafił i ranił kapitana. Mimo to Edward z kordem rzucił się na wroga, przełamując jego szable.

Kiedy ostrze i gniew pirata, miały już sięgnąć po głowę Maynarda, któryś z żołnierzy doskoczył do Teacha, rozcinając mu gardło. Wtedy coś niezwykłego wstąpiło w Czarnobrodego... czy to szał, obłąkańczy amok, czy siły piekielne przyszły mu z pomocą...? Kapitan walczył dalej z furią w oczach! Dopiero dwadzieścia ran ciętych i pięć postrzałów powaliło go na pokładowe deski. Maynard, chcąc być pewnym śmierci pirata, uciął mu głowę i powiesił na maszcie opanowanego statku, a ciało wyrzucił za burtę.

Czarnobrody – pirat przeciętny?

Dziś, ponad 300 lat po śmierci Edwarda Teacha, jego postać nadal nieodłącznie kojarzona jest z epoką piractwa. Co więcej popkultura rozsławiła jego imię na skalę wielokrotnie większą, niż w czasach kiedy pływał po morzach, spędzając sen z powiek kupców, żeglarzy i gubernatorów. Lecz co sprawiło, że Czarnobrody został niekwestionowanie najsłynniejszym piratem wszech czasów?

Z pewnością nie była to wielkość jego zbójnickich wyczynów. Około 50 zajętych przez niego okrętów, nie jest niczym niesamowitym przy 400 statkach, które złupił działający kilka lat później kapitan Bartholomew Roberts. Nawet rzucenie na kolana Charlestown wypada dość mizernie, przy wyczynach takich piratów jak Henry Morgan, Laurens de Graff czy Francosi L'Ollonois, którzy kilka dekad wcześniej zdobywali duże, wielotysięczne hiszpańskie miasta i toczyli krwawe bitwy nie tylko na morzu, lecz również na lądzie.

Jak się ma cztero-okrętowa flota z trzystoma, czy nawet czterystoma ludźmi załogi, do ośmiu statków i tysiąca piratów, którzy w 1683 roku zdobyli Vera Cruz, a nie było to wcale największa wyprawa w epoce bukanierów. Podobnie sytuacja wygląda z łupami Teacha, których kwoty nawet nie są specjalnie przytaczane i stanowią mały procent setek tysięcy hiszpańskich srebrnych peso i angielskich funtów, jakie wpadały w ręce rozbójnikom grasującym po Morzu Karaibskim i Oceanie Indyjskim. Przykładowo, majątek zdobyty podczas blokady Charlestown, warty był w ówczesnych pieniądzach 1 500 funtów, natomiast Christopher Condent dwa lata później opanował okręt przewożący towary warte 150 000 tych samych funtów brytyjskich.

Na wyjątkowość nie zasługuje również sadyzm Czarnobrodego, którym wbrew legendzie, wcale nie wykazywał się wyjątkową przemocą. Stosowane przez niego tortury, jakich dopuszczał się na jeńcach, polegały na zastraszaniu, dręczeniu psychicznym, a nie fizycznym. Pojmanych zawsze puszczał wolno, a na przykład spod ostrza L'Ollonais'a nie wyszedł żywy żaden Hiszpan. Wygląda na to, że nie czerpał przyjemności z zabijania i znęcania się nad ludźmi.