Szara eminencja jagiellońskiej Polski i gorliwy patriota. Kim był pierwszy polski kardynał?

Szara eminencja jagiellońskiej Polski i gorliwy patriota. Kim był pierwszy polski kardynał?

Dodano: 

Ujawnia się w nim ogromne przywiązanie Zbigniewa do jego własnej diecezji, której poświęcił prawie ćwierć wieku oraz zamiar uzyskania godności kardynalskiej jako biskup krakowski, nawet wbrew królowi. Chęć bycia kardynałem i biskupem krakowskim wynikała nie tyko z przywiązania do Krakowa, ale także z ambicji politycznych Zbigniewa Oleśnickiego. Kraków był bowiem dla niego swoistym zapleczem, gdzie koncentrowało się całe życie polityczne. Gniezno odsunęłoby z kolei Zbigniewa od wpływów. Uroczyste przejęcie oznak kardynalatu, które odbyło się w październiku 1449 roku, ukazuje jeszcze jedną polityczną cechę osobowości Zbigniewa – charyzmę lub, jak przedstawia to Maria Koczerska – umiejętności socjotechniczne. Otóż cała uroczystość była idealnie zaplanowana przez samego biskupa. Zaprosiwszy zarówno rycerstwo jak i duchowieństwo małopolskie oraz przedstawicieli uniwersytetu, podziękował papieżowi nie tylko w swoim imieniu, ale i całego duchowieństwa krakowskiego i ludu Królestwa Polskiego, czym zyskał sobie ogromną przychylność.

W świetle dokumentów i listów dostrzec można także, iż Zbigniew Oleśnicki, nie tylko jako polityk, odznaczał się wieloma przydatnymi cechami. W trakcie swego pontyfikatu wykazał się także jako sprawny i obrotny gospodarz. Polityka gospodarcza Oleśnickiego była nader przemyślana, a sam biskup potrafił być bardzo bezwzględny, jeśli chodzi o pozyskiwanie środków materialnych czy obronę uzyskanych przywilejów w swoich dobrach biskupich. Jednocześnie trzeba zaznaczyć, iż Zbigniew Oleśnicki był człowiekiem bardzo oszczędnym i nie lubił przeznaczać pieniędzy na sprawy, które miały dla niego bardzo małe znaczenie. Widoczne to jest w przypadku fundacji prywatnych, których to Oleśnicki, wespół z bratem, dokonywali przy minimalnych kosztach.

Zbigniew Oleśnicki nie był jednakże tylko pragmatycznie myślącym politykiem. Był także człowiekiem bardzo ciekawym świata i ludzi. W świetle swoich listów jawi się nam jako osoba ciekawa wszystkiego, co działo się w jego bliższej i dalszej okolicy oraz w szerokim świecie. Sam odbył niewiele podróży zagranicznych. Jako młody człowiek w 1411 roku udał się do Rzymu. Potem wielokrotnie wyprawiał się z królem na Litwę, Pomorze lub do Prus. W roku 1440 wyjechał na Węgry. Jako osoba prawie stale siedząca w Krakowie wiedział jednak, co się dzieje np. w Szwajcarii czy Francji, gdyż jako biskup rozwijał całą sieć korespondentów oraz wykorzystywał licznych i mobilnych posłańców. Zbigniew Oleśnicki, dzięki swoim cechom osobowym umiał ponadto nawiązywać i podtrzymywać nowe znajomości.

Pobożność biskupa krakowskiego

W świetle dokumentów, a także stosunkowo licznie zachowanych pieczęci biskupich można dojść do wniosku, iż Zbigniew chętnie i gorliwie czcił patronów swej diecezji, tzn. św. Stanisława, św. Wacława oraz św. Floriana. Jak wspomniałem, Zbigniew propagował także kult św. Wojciecha, z którego żywotami najprawdopodobniej zapoznał się w młodości. Najbardziej cenionym przez biskupa Zbigniewa świętym był jednakże Stanisław, z którym nawet się porównywał. Wszystkim wyżej wspomnianym świętym Zbigniew poświęcił nowosądęcką kolegiatę, ufundowaną w 1448 roku. Tym samym świętym poświęcał swoją duszę w swym testamencie. Szczególną atencją Zbigniew Oleśnicki obdarzał także kult Matki Boskiej. Szczególnie widoczne jest to w niektórych arengach dokumentów biskupich, gdzie wystawca odwołuje się do Matki Boskiej.

Bardzo ważne miejsce w formacji duchowej Zbigniewa Oleśnickiego zajmował kult relikwii świętych, który był charakterystyczny dla wielu wybitnych osobistości późnego średniowiecza. Sam biskup uważał, że jego katedra jest sławna i znana ze względu na posiadane relikwie. Zbigniew Oleśnicki cierpliwie i gorliwie pozyskiwał nowe relikwie dla Krakowa, a gdy trzeba było i zaistniała okazja podejmował działania, by jak najlepiej zademonstrować wiernym mnogość i moc relikwii. Zbigniew Oleśnicki jako biskup krakowski podejmował także liczne starania o wyniesienie na ołtarze polskich duchownych i władców. Chodzi tu przede wszystkim o biskupa Prandotę, królową Jadwigę oraz o Jacka Odrowąża. Przykładowo, w liście do papieża Mikołaja V twierdził, że kanonizacja Jacka przyniesie radość oraz chwałę Królestwu Polskiemu.

Przywary kardynalskie Zbigniewa Oleśnickiego

Nie da się ukryć, iż Zbigniew Oleśnicki był człowiekiem, który tak samo dużo wymagał od siebie – czego przejawem są jego ambicje – jak i od innych. W świetle statutów, jak i relacji Długosza, Zbigniew był osobą wymagającą od duchowieństwa karności. Zbigniew Oleśnicki w stroju kardynalskim (domena publiczna)Czasami był też apodyktyczny. Z korespondencji biskupa wynika też jednakże, iż jego bezpośredni współpracownicy nie czuli przed nim lęku, a sam biskup wykazywał się umiejętnością współżycia i współpracy z ludźmi. Na koniec warto jednakże zaznaczyć, że jedną z najbardziej dokuczliwych dla otoczenia cech biskupa Oleśnickiego była skłonność do ciągłego wspominania swoich zasług względem innych. Tę wadę wytknął biskupowi nawet Jan Długosz w liście z roku 1450:

[…] proszę zaś, aby Wasza Dostojność nie wyliczał tak często tego, co mu [królowi] dał. Dociera bowiem do niego to wyliczanie, stąd niekiedy zwykł mówić: zebrawszy to, co mi dał, oddam mu, abym nie był narażony na tyle wyrzutów.

Potężny duchowny nie słuchał jednak rad i ostrzeżeń. Wręcz przeciwnie – rugał i oskarżał innych. Zachowane listy i mowy z tamtego czasu zawierają bogaty katalog wad i występków królewskich. W większości jest to oczywiście ocena niesprawiedliwa, ale dumny kardynał zwyczajnie nie przejmował się konwenansami i rugał swoje otoczenie, w tym króla, przesadnie się nie hamując. Lubił się przy tym porównywać z patronem swojej diecezji, św. Stanisławem – męczennikiem zabitym na rozkaz króla Bolesława Śmiałego w 1079 roku za rzekomy sprzeciw wobec decyzji władcy.

Według Marii Koczerskiej Zbigniew Oleśnicki był ponadto pedantyczny i bardzo oszczędny, wręcz skąpy. Ze stosunkowo dobrze zachowanych dokumentów biskupich wiemy, że nie zostawił długów, a co więcej zgromadził wielki majątek. Jego zamek w Pińczowie miał kosztować astronomiczną wówczas sumę 20 tys. grzywien, czyli znacznie więcej niż całe Księstwo Siewierskie, którego kupno zapewniło jemu i jego następcom tytuł księcia. Nie zważając na protesty możnych, rycerzy, księży, a tym bardziej chłopów, egzekwował należne mu dochody, co pozwoliło mu na ufundowanie dwóch klasztorów, szpitala, dwóch kościołów i domów kanonicznych w Krakowie, a także bursy uniwersyteckiej w Krakowie. Oleśnicki kochał ponadto luksus i o ile nie zapożyczał się i nie pożyczał innym, na siebie nie żałował ani jednego florena… Kontrolował jednak każdy swój wydatek. Kiedy fundował bursę, ofiarował jej książki, które były przepisywanymi ręcznie drogimi manuskryptami. Nakazał więc, aby darowane księgi przytwierdzać do półek łańcuchami, by nikt ich nie ukradł lub nie wyniósł dla innych niecnych celów.

Widać zatem, że ten ambitny i utalentowany mąż stanu, jak każdy człowiek, nie był pozbawiony wad. Jako polityk dbał o interesy swojego środowiska, szanował króla na swój sposób, uważając przy tym, że powinien on rządzić wspólnie z możnowładcami. Wielu badaczy zarzuca mu, że przy bezwzględnej realizacji swoich marzeń politycznych zatracał ostrość widzenia, gdzie znajduje się dobro ojczyzny. Niemniej w jego wystąpieniach, listach, dokumentach nie znajdziemy niczego, co mogłoby narażać na szwank godność Królestwa i króla. A charakter, podłe usposobienie, pomyłki, zbyt wygórowane ego… Cóż, nawet kardynał taki jak Oleśnicki jest tylko skromnym sługą Bożym i człowiekiem z krwi i kości.

Autorem tekstu Zbigniew Oleśnicki – pierwszy polski kardynał jest Marcin Sałański. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Car, który zasłużył na swój przydomek. Dziś rocznica objęcia tronu przez Iwana Groźnego

Źródło: Histmag.org