Powstanie Chmielnickiego rozpoczęło się od klęski Rzeczypospolitej. Zdradzili sprzymierzeni Kozacy

Powstanie Chmielnickiego rozpoczęło się od klęski Rzeczypospolitej. Zdradzili sprzymierzeni Kozacy

Dodano: 

14 maja zdrady dopuścili się także rejestrowi towarzyszący polskim chorągwiom i wraz z dragonią (utworzoną z zaciągniętych na służbę wojskową ukraińskich chłopów) przeszli na stronę Chmielnickiego. W powstałym zamieszaniu doszło do ataku kozacko-tatarskiego, jednak napastnicy skupili się na rabowaniu znajdujących się w obozie wozów i zostali wyparci poza obwarowania. Pod dowództwem młodego Potockiego pozostało zatem nieco ponad 1000 żołnierzy, naprzeciw których stało ponad 11 000 sprzymierzonych. Mimo to dobrze ufortyfikowany obóz był trudny do zdobycia, obie strony zdecydowały się więc na negocjacje.

Bitwa nad Żółtymi Wodami – ostateczna klęska

Potockiemu postawiono twarde warunki. Miał on odejść bezpiecznie do Kryłowa w zamian za wydanie armat. W trakcie negocjacji doszło też do próby podstępnego pojmania polskiego dowódcy, któremu zaproponowano osobistą rozmowę z Tuhaj-bejem pomiędzy wrogimi obozami. Tatarzy próbowali pojmać hetmańskiego syna, ten jednak w porę zauważył zagrożenie. Dowództwo polskie, najwyraźniej nie widząc wyboru, popełniło duży błąd i ostatecznie zgodziło się na układ zaproponowany przez Kozaków. 14 maja wieczorem, gdy polscy posłowie (z Czarnieckim na czele) przybyli do obozu powstańców z wydanymi działami, zostali uwięzieni. Nazajutrz zakładnicy dani przez Chmielnickiego Polakom uciekli, a w powstałym zamieszaniu nawet kilkuset polskich żołnierzy trafiło do niewoli. Wieczorem Zaporożcy przypuścili nowy, z trudem odparty szturm.

Liczącej już mniej niż pół tysiąca garstce polskich żołnierzy pozostała jedynie desperacka próba przebicia się w szyku taborowym do ufortyfikowanego Kryłowa. Nie zaskoczyło to jednak Chmielnickiego i Tuhaj-beja. Odwrót postępował powoli pod ciągłymi atakami jazdy tatarskiej. Nad ranem 16 maja wycofującym udało się dotrzeć do Kniażych Bairaków, jednak nieco dalej Kozacy stanęli na drodze taborku, zmuszając go do zatrzymania, i przystąpili do ostrzału z broni ręcznej oraz dział. Po takim przygotowaniu sojusznicy ruszyli do ataku. Pierwszy szturm został jeszcze odparty, drugi rozerwał jednak tabor. W czasie zażartej walki Stefan Potocki został dwukrotnie ranny i zmarł trzy dni później na rękach Stefana Czarnieckiego. Naoczny świadek tych wydarzeń opisywał je w następujący sposób:

Przyszliśmy na świtaniu do Kniażnych Bairaków. […] Aż też i Kozacy biegną i z armatą naszą mijają i w oczy przeciwko nam z koni zsiadają, a na ziemi pokładszy się strzelają i haniebnie razili, najbardziej strzałami nabijając, gęsto trup padał, tak że znacznie umniejszyło się wojsko. Zawoła na Kozaków orda: To wszystkich wystrzelacie, a nam co będzie w jasyr. Skoczą gęstym tłumem na nas, daliśmy im odpór i siła koło siebie trupem położyli. Drugim nawrotem jak między nas skoczy, tak i rozerwali kilka za jednego i sami znowu wydzierając sobą bili się, albo jasyr sztychem żeby ni mnie, ni tobie.

Bitwa nad Żółtymi Wodami – podsumowanie

Na klęsce wojsk pod dowództwem Stefana Potockiego zaważyły dwa czynniki. Pierwszym była zdrada kozaków rejestrowych, która gwałtownie zmieniła stosunek sił na niekorzyść strony polskiej. Drugim było niezdecydowanie hetmana Mikołaja Potockiego, który mimo iż znajdował się relatywnie niedaleko, działał powoli i po otrzymaniu wiadomości o zdradzie rejestrowych ostatecznie nie zdecydował się na przyjście synowi z pomocą, zapewne obawiając się pozostawienia „włości” bez ochrony i narażenia ostatnich wojsk koronnych na zniszczenie. Był to jednak niewątpliwie błąd, bowiem podjęcie energicznego marszu ku Żółtym Wodom pozwoliłoby zapewne przyjść oblężonym z odsieczą jeszcze zanim przybyliby na miejsce zbuntowani rejestrowi. Wówczas szanse na stłumienie powstania byłyby na pewno znacznie większe niż pod koniec maja pod Korsuniem.

Kluczowe znaczenie miał też sojusz kozacko-tatarski, dzięki któremu znakomita piechota kozacka uzyskała wsparcie ruchliwej i dobrze wyszkolonej (choć słabo uzbrojonej) jazdy tatarskiej. W czasie poprzednich powstań Zaporożcy nie mieli w zasadzie możliwości rozbicia wojsk polskich, w których dominowała wprawdzie konnica, ale hetmani wykorzystywali współdziałanie kawalerii z piechotą, by skutecznie zwalczać zarówno Kozaków, jak i Tatarów. Gdy połączyli oni siły, sami zaczęli stosować taktykę połączonych broni, a strona polska nie była przygotowana do walki z takim przeciwnikiem.

26 maja pod Korsuniem wojska koronne zostały całkowicie rozbite przez powstańców i ich sojuszników, a hetmani Potocki i Kalinowski dostali się do niewoli. Na Zadnieprzu pozostawała licząca 6 000 prywatna dywizja księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, jednak była zbyt mała, by móc podjąć walkę z gwałtownie rozprzestrzeniającym się buntem, do którego przystępowały masy chłopstwa. Mikołaj Potocki został niezupełnie sprawiedliwie zapamiętany jako nieudolny wódz, a nawet pijak, którego błędy sprowadziły na Rzeczpospolitą bezprecedensowe klęski.

Autorem tekstu Bitwa nad Żółtymi Wodami – initium calamitatis regni jest Roman Sidorski. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Wieszanie portretów zdrajców. Jak ukarano przywódców targowicy?

Źródło: Histmag.org