Dziś mija 60. lat od śmierci przywódcy Sowieckiej Rosji, Józefa Stalina. Prof. Eugeniusz Cezary Król z Collegium Civitas na antenie TOK FM tłumaczył dlaczego postać zbrodniarza wciąż jest wspominana w pozytywnym kontekście w krajach postsowieckich oraz dlaczego polscy intelektualiści zgodzili się pisać peany na cześć zmarłego przywódcy w 1953 roku.
- Co się tyczy śmierci Stalina, należy mówić o wzbudzeniu histerii funeralnej. "Pompa funebris", czyli ceremoniał śmierci, towarzyszy człowiekowi od czasów najdawniejszych. Śmierć zawsze była traktowana jako element życia publicznego. W przypadku totalnej propagandy sięgnięto wyżyn zorganizowanej w urzędowy sposób histerii. Z drugiej strony było autentyczne wzruszenie przeciętnego człowieka, który wiedział o Stalinie tyle, czego dowiedział się ze środków masowego przekazu: "oto umiera bóg". Jeśli przyjrzeć się polskiej kronice filmowej z 1953 roku, komentarz, czytany zresztą przez nieodżałowanego Andrzeja Łapickiego, wyraźnie akcentuje elementy boskie Stalina - tłumaczył Król.
Politolog nie zgodził się ze stwierdzeniem, że intelektualiści przyłączyli się do "histerii", którą Jan Nowak jeziorański nazwał "dniami największego poniżenia polskiej inteligencji twórczej". - Wiemy o tych, którzy się przyłączyli. Ci, którzy tego nie zrobili, milczeli albo zostali skazani na milczenie. Obszary niemego protestu były spore, jednak niedostrzegane - mówił Król.
- Zdrukowane wzorce jeszcze z okresu stalinizmu, powielane przez kilkadziesiąt lat, muszą działać, muszą funkcjonować w obiegu społecznym. Jest to też zjawisko relacji między słońcem a księżycem. Współcześni przywódcy grzeją się w świetle stalinowskiego słoneczka. Dają do zrozumienia, że są mu podobni rangą. Odór śmierci unoszący się nad stalinizmem w ogóle im nie przeszkadza. Z punktu widzenia przywódcy to pewne schematy, w które można wskoczyć jak w znoszone buty. A nos zawsze można zatkać - tłumaczył sentyment za Stalinemi i odwoływanie się do jego spuścizny.
TOK FM, ml
Politolog nie zgodził się ze stwierdzeniem, że intelektualiści przyłączyli się do "histerii", którą Jan Nowak jeziorański nazwał "dniami największego poniżenia polskiej inteligencji twórczej". - Wiemy o tych, którzy się przyłączyli. Ci, którzy tego nie zrobili, milczeli albo zostali skazani na milczenie. Obszary niemego protestu były spore, jednak niedostrzegane - mówił Król.
- Zdrukowane wzorce jeszcze z okresu stalinizmu, powielane przez kilkadziesiąt lat, muszą działać, muszą funkcjonować w obiegu społecznym. Jest to też zjawisko relacji między słońcem a księżycem. Współcześni przywódcy grzeją się w świetle stalinowskiego słoneczka. Dają do zrozumienia, że są mu podobni rangą. Odór śmierci unoszący się nad stalinizmem w ogóle im nie przeszkadza. Z punktu widzenia przywódcy to pewne schematy, w które można wskoczyć jak w znoszone buty. A nos zawsze można zatkać - tłumaczył sentyment za Stalinemi i odwoływanie się do jego spuścizny.
TOK FM, ml