Wpołowie lat 70. Stefan Kisielewski, pewnie sfrustrowany kłopotami z cenzurą, kilka razy w dzienniku robił coś w rodzaju remanentu swoich talentów. „Tylko jedną rzecz mógłbym robić »brylantowo«, na poziomie światowym: publicystykę, aktualną felietonistykę, komentarze polityczno-polemiczne. I tego właśnie robić nie mogę – cóż za pech” – pisał na przykład 27 maja 1975 r. Przesadził jednak, bo gdyby tak było, to by nie było Kisiela i trwającej do dzisiaj pamięci o nim. Rację miał zaś w tym, co zanotował kilka tygodni wcześniej: „Publicystyka to mój najprawdziwszy talent i powołanie”. Publicystą był rzeczywiście wybitnym. Na nasze szczęście. Ale był też, jak to skromnie określał, literatem – napisał kilka powieści.
Syn MiłoSZA
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.