Autorka listy „Shitty Media Men” ujawnia swoją tożsamość. „To wszystko było przerażające. Nie wiem jaka czeka mnie przyszłość”

Autorka listy „Shitty Media Men” ujawnia swoją tożsamość. „To wszystko było przerażające. Nie wiem jaka czeka mnie przyszłość”

Grafika z oczami (zdj. ilustracyjne)
Grafika z oczami (zdj. ilustracyjne) Źródło:Fotolia / zorgens
Dziennikarka Moira Donegan przyznała się do stworzenia głośnej listy znanej pod jej angielską nazwą „Shitty Media Men”. W tym dokumencie kobiety mogły anonimowo opisywać swoje przykre doświadczenia z ludźmi znanymi opinii publicznej. Swego czasu lista wywołała spore poruszenie wśród internautów i ludzi mediów.

„Shitty Media Men list”, czyli w dosłownym tłumaczeniu „Lista g***nianych ludzi mediów” istniała jedynie przez 12 godzin. W tym czasie zdążyła jednak narobić takiego zamieszania, że aż do teraz jej autorka wolała pozostać anonimowa. Kiedy w ostatnich dniach „Harper's magazine” zapowiedział ujawnienie jej tożsamości, w mediach społecznościowych zorganizowano akcję „I am Spartacus”. Biorące w niej udział osoby twierdziły, że to one stoją za listą. W ten sposób chciały odciągnąć uwagę od prawdziwej autorki i zadbać o jej bezpieczeństwo.

W końcu jednak Moira Donegan zdecydowała się przemówić. Na łamach portalu „The Cut” opisała całą historię listy. Przyznała, że była naiwna. Chciała jedynie dać różnym kobietom możliwość opisania swoich traumatycznych przeżyć: bez komentarzy dotyczących ich krótkich sukienek, milczącego przyzwolenia, czy innych głosów krytykujących je i usprawiedliwiających mężczyzn. Nie przewidziała jednak, jak szybko sprawa zyska na popularności. Za sprawą portalu BuzzFeed a później Reddita lista szybko stała się tematem dyskusji także w tradycyjnych mediach.

„Byłam niesamowicie naiwna, kiedy opublikowała listę. Byłam naiwna, ponieważ nie rozumiałam sił, które uczynią ten dokument tak popularnym” – pisała Donegan. „Byłam naiwna, bo myślałam, że ten dokument nie stanie się publicznym” – dodawała. „Patrząc wstecz, wydaje się to nie do wiaty, ale naprawdę tak myślałam” – tłumaczyła. Dlatego zdecydowała się usunąć listę po 12 godzinach. Wszystkie nazwiska mężczyzn i historie z nimi związane krążyły jednak już wtedy w internecie.

Dziennikarka przyznała, że była przerażona nie tylko nagłośnieniem sprawy i liczbą napływających historii molestowanych kobiet. Wstrząsnęły nią także komentarze internautów wściekłych na liczne oskarżenia bez dowodów, pojawiające się w liście. Wiele osób zwracało uwagę, że absolutnie każdy mógł oczernić tam każdego bez konsekwencji. „Ten ogromny odzew sprawił, że nieuniknionym wydało mi się ujawnienie mojej tożsamości. Wszystko to było przerażające. Nadal nie wiem, jaka przyszłość mnie czeka po tym, jak postanowiłam skończyć z ukrywaniem się” – pisała dla „The Cut”.

twitter

Źródło: BBC / The Cut