„Bilion złotych leży na kontach Polaków i nie pracuje. Dlaczego boimy się inwestować?”
Artykuł sponsorowany

„Bilion złotych leży na kontach Polaków i nie pracuje. Dlaczego boimy się inwestować?”

Panel z udziałem przedstawicieli polskiego sektora bankowego pt. „Inwestować czy oszczędzać” zorganizowany został podczas 6. edycji Kongresu 590
Panel z udziałem przedstawicieli polskiego sektora bankowego pt. „Inwestować czy oszczędzać” zorganizowany został podczas 6. edycji Kongresu 590 Źródło: Materiały partnera
Bilion złotych – tyle pieniędzy znajduje sią na rachunkach i lokatach bankowych Polaków. Z drugiej strony 44 proc. Polaków nie ma w ogóle oszczędności, a ponad połowa ma odłożone średnio 30 tys. złotych. Zaledwie około 3 proc. Polaków dysponuje środkami powyżej 100 tys. złotych. Finanse Polaków były tematem debaty „Inwestować czy oszczędzać?” podczas szóstej edycji Kongresu 590.

– To, że Polacy trzymają bilion złotych w bankach, w większości na zwykłych rachunkach, bo przy zerowych stopach procentowych lokat oszczędnościowych de facto nie mamy, to nie znaczy, że nie mają w co inwestować – mówił Jarosław Fuchs, wiceprezes Banku Pekao S.A. - Możliwości jest dużo. Najprostszą z nich są obligacje skarbowe. Są też najbardziej popularne. Wolumen sprzedaży obligacji pokazuje, że Polacy szukają produktu finansowego, który pozwoli im zabezpieczyć się przed utratą oszczędności na skutek rosnącej inflacji, to jest jeden ze sposobów.

Podczas debaty przywołano porównanie z zachodem Europy, na tle którego Polska rysuje się jako kraj konserwatywny jeśli chodzi o inwestowanie. Polacy jeszcze niechętnie wybierają finansowe narzędzia, a najbardziej pożądaną inwestycją są nieruchomości.

Jesteśmy konserwatywnym narodem. W odróżnieniu od Niemców inwestujemy w nieruchomości. Dla Polaków pierwszą rzeczą, którą spłacają jest rata za mieszkanie lub za dom. Polak jest w stanie zrezygnować z innych rzeczy, aby tylko tę ratę zapłacić. Niemcy bardziej bazują na najmie mieszkań, to jest ich specyfika i kultura – mówił Jarosław Fuchs.

Wiceprezes Banku Pekao zwrócił uwagę, że patrząc przez pryzmat nieruchomości, kupno domu lub mieszkania rok lub półtora roku temu było świetnym wyborem, bo ceny wzrosły w tym czasie o kilkadziesiąt procent.

– Sposób, w jaki Polacy zarządzają swoim majątkiem jest widziany poprzez rynek nieruchomości. To co widzimy przez ostatnie dwa, trzy lata to rosnąca liczba transakcji hipotecznych, ale też bardzo dużo wkładów własnych. Polacy widząc, że mamy zerowe stopy procentowe zaczęli wyciągać pieniądze z przysłowiowych materacy i potraktowali zakup mieszkania lub domu jako inwestycję. Inwestycję, która jest także formą oszczędzania – mówił Jarosław Fuchs.

Wiceprezes Alior Banku, Maciej Brzozowski zwracał uwagę, że obserwowany konserwatyzm Polaków w oszczędzaniu i inwestowaniu jest niekoniecznie związany z konserwatywnymi poglądami. – Myślę, że to może być pewnego rodzaju schemat lub zachowanie, które jako Polacy mamy wpojone. Stawianie nas w opozycji do innych krajów niekoniecznie jest właściwe, bo to, że robimy inaczej nie oznacza wcale, że robimy źle lub inni robią lepiej – powiedział i przekonywał, że „polskie podejście do oszczędzania i inwestowania w nieruchomości jest naszą naturalną cechą, a rolą banków jest dostosowanie się do tego i zaoferowanie innowacyjnych rozwiązań, które mogłyby dopasować się do potrzeb”.

– Moim zdaniem nie byłoby dobrą drogą zmienianie na siłę naszych przyzwyczajeń. Patrząc na ostatnie 30 lat przemian gospodarczych nasze przyzwyczajenia trzymają nas dość mocno. Cały czas mamy pewien poziom oszczędności, który może jest niższy niż w krajach zachodnich, ale jest stabilny – mówił wiceprezes Alior Banku.

Dyrektor zarządzający Agencji Rozwoju Przemysłu, profesor Konrad Trzonkowski uważa, że pandemia koronawirusa wymusiła na Polakach oszczędności poprzez zablokowanie możliwości konsumpcji. Oszczędności z tego tytułu wyniosły nawet 105 mld złotych. Po odblokowaniu gospodarki nastąpił z kolei nieoczekiwany boom konsumpcyjny.

– W obliczu zerowych stóp procentowych, bańki na rynku nieruchomości i rosnącej inflacji pojawiły się pytania, co zrobić z oszczędnościami, aby nie utraciły one wartości w czasie. W tym momencie pojawia się pytanie, czy jest to forma oszczędzania, czy próba ucieczki od potencjalnej utraty wartości kapitału – mówił profesor Trzonkowski.

Edukacja ekonomiczna

Konserwatyzm inwestycyjny Polaków prezes Fuchs tłumaczy brakiem edukacji ekonomicznej w Polsce, która jego zdaniem powinna zaczynać się już w starszych klasach szkoły podstawowej. Zdaniem Jarosława Fuchs Polacy stykają się z np. pojęciem inflacji dopiero, gdy za ten sam koszyk produktów w sklepie zapłacą więcej niż wcześniej.

– Edukacja ekonomiczna, jeśli już w ogóle istnieje, to dopiero w wyższych szkołach ekonomicznych. Nie ma jej w ogóle w szkołach średnich ani podstawowych. Jeśli jest sytuacja taka jak dziś, zerowych stóp procentowych, to ludzie nie wiedzą, co mają zrobić. Warto byłoby wytłumaczyć, że są alternatywne rozwiązania do takiej klasycznej lokaty bankowej, do której przez lata przyzwyczailiśmy się, bo pozwalały na to stopy procentowe. Istotne jest, by wspierać edukację ekonomiczną, nawet już w szkole podstawowej – zwrócił uwagę Jarosław Fuchs.

Zdaniem wiceprezesa Pekao edukacja ekonomiczna powinna być kontynuowana przez wszystkie etapy edukacji powszechnej. Szkoła średnia, to moment, aby wprowadzić bardziej zaawanasowane zagadnienia, jak np. kredyt studencki. Z kolei na studiach pojawia się już wizja zakupu pierwszego mieszkania, a co za tym idzie starania się o kredyt mieszkaniowy.

Wiedza ekonomiczna jest w życiu człowieka bardzo ważna, żeby nie popełniać błędów. Rynek kapitałowy jest świetnym rozwiązaniem dla wszystkich, tylko trzeba go umiejętnie wykorzystywać. Najprostsze, co można zaproponować obywatelom to jest zakup jakiegoś instrumentu finansowego bazującego np. na akcjach, indeksach, surowcach. Przeciętny Kowalski nie musi mieć eksperckiej wiedzy o rynkach, ale powinien wiedzieć, że jest alternatywa wobec klasycznej lokaty bankowej – mówił Jarosław Fuchs.

Wiceprezes Pekao przekonywał, że jest wiele możliwości inwestowania, ale trzeba o nich wiedzieć. Jego zdaniem edukacja ekonomiczna jest w tym momencie najważniejsza, aby w przyszłości Polacy sami mogli decydować, kiedy oszczędzać, a kiedy inwestować.

– Jesteśmy w takiej fazie rozwoju gospodarki rynkowej, która ukształtowała nasz specyficzny model oszczędzania, ale i inwestowania. Gdybyśmy wszyscy oszczędzali, to byśmy mieli oszczędności, ale gospodarczo stali byśmy w miejscu. Dzięki temu, że posiadamy nadwyżki finansowe i konsumujemy je na bieżąco jesteśmy w stanie wytworzyć jeden z podstawowych generatorów naszego PKB – mówi profesor Trzonkowski.

W tej chwili Polacy mają bilion złotych na kontach bankowych i w oszczędnościach. Czy w ciągu kolejnych 5-10 lat Polacy będą odważniej inwestować i oszczędności zmaleją, czy podejdą do sprawy konserwatywnie?

– Pieniędzy na pewno nie będzie mniej, bo bogacimy się jako społeczeństwo. Moim marzeniem jako bankiera jest aby ten przyrost był transformowany w produkty inwestycyjne. Konsumpcja napędza rozwój, więc na pewno część tego przyrostu będzie skonsumowana, ale mam nadzieję, że część będzie zamieniona też na inwestycje – komentował Jarosław Fuchs.

Czytaj też:
Raport Banku Pekao: sytuacja i wyzwania branży meblarskiej w Polsce