„DGP”: Wzrost zachorowań na COVID-19 w marcu jest nieunikniony. Powodem luzowanie obostrzeń

„DGP”: Wzrost zachorowań na COVID-19 w marcu jest nieunikniony. Powodem luzowanie obostrzeń

Punkt poboru wymazów do testów na koronawirusa
Punkt poboru wymazów do testów na koronawirusa Źródło:Shutterstock / Dziurek
Kolejna fala koronawirusa w marcu jest nieunikniona? Takie wnioski płyną z prognoz naukowców Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania UW, które przedstawił „Dziennik Gazeta Prawna”.

„Szacunki matematyków pokazują też, że otwarcie szkół dla najmłodszych uczniów spowolniło spadek zakażeń. Liczba przypadków koronawirusa jest większa niż zakładano” - czytamy w „DGP”. Według dziennikarzy z modeli, które brały pod uwagę powrót do ławek klas I–III, wynikało, że dziennie powinno być do 4,6 tys. przypadków pod koniec stycznia a obecna średnia to 5,3 tys.. „W marcu czeka nas jeszcze większy wzrost. To efekt posłania dzieci do szkół oraz rozluźnienia dyscypliny społecznej” - prognozują dziennikarze.

Co z brytyjską mutacją koronawirusa?

Autorzy modelu epidemii ocenili, jaki może być wpływ brytyjskiej mutacji , której obecność potwierdzono już w Polsce. Najgorszy scenariusz zakłada, że jego zakaźność będzie wyższa o 70 proc. od dotychczasowej odmiany – wówczas na przełomie marca i kwietnia czeka nas 10 tys. przypadków dziennie. I to zakładając, że obostrzenia pozostaną bardzo rygorystyczne. Powołując się na obliczenia naukowców, dziennikarze „DGP” oceniają, że gdyby wszystkie dzieci z podstawówek wróciły do szkół, to w połowie marca moglibyśmy się spodziewać 7 tys. przypadków zakażeń dziennie. To jednak przy założeniu, że zamknięte byłyby centra handlowe. Tymczasem od poniedziałku 1 lutego są one otwarte.

Nawet 30-40 tys. przypadków koronawirusa dziennie

Według prognoz, powszechniejsze rozmrożenie i zniesienie obostrzeń mogłoby spowodować powrót do najgorszego scenariusza z listopada. Jak mówi im cytowany w dzienniku dr Franciszek Rakowski z ICM UW, nawet bez prognoz i wyliczeń można łatwo oszacować, że wówczas osiągnęlibyśmy 30–40 tys. przypadków dziennie. „Te szacunki są powodem rezerwy i dyskusji w rządzie dotyczącej dalszych etapów polityki antyepidemiczne” - przekonują autorzy artykułu.

Według rozmówców dziennika dziś waży się, czy zostanie wdrożony wariant minimalnego luzowania – otwarcia np. basenów czy kortów tenisowych, czy dalej idący – otwarcie hoteli. W żadnym z wariantów nie jest przewidziane otwarcie siłowni ani tym bardziej barów czy restauracji.







Czytaj też:
RMF FM: Rząd może poluzować kolejne restrykcje. Chodzi o branżę sportową