„Podsycanie teorii spiskowych”. MZ ma nowy sposób raportowania o COVID-19, wytykane są jego wady

„Podsycanie teorii spiskowych”. MZ ma nowy sposób raportowania o COVID-19, wytykane są jego wady

Konferencja Ministerstwa Zdrowia
Konferencja Ministerstwa ZdrowiaŹródło:Newspix.pl / MAREK HANYZEWSKI
Powiatowe sanepidy przestają podawać dane epidemiczne, a MZ „scentralizowało” system raportowania o danych na temat koronawirusa. Czy to dobra decyzja? Pojawiają się głosy, że brakuje niektórych danych, a nowa strona MZ jest dosyć uboga. Zmiana sposobu raportowania to też ich zdaniem sposób na to, by ośmielić koronasceptyków i podsycać teorie spiskowe „o manipulowaniu liczbą zakażeń”.

Ministerstwo Zdrowia 24 listopada zmieniło sposób przedstawiania danych o pandemii koronawirusa. We wtorek minister zdrowia Adam Niedzielski ogłaszał: „Dostępne również wizualizacje. Dziękuję wszystkim, którzy w ciągu ostatnich tygodni intensywnie pracowali nad tym serwisem!”.

Część tych zmian nie wszystkim przypadła do gustu. 19-letni Michał Rogalski, który „hobbystycznie” zbierał dane o pandemii i stało się o nim głośno, gdy znalazł rozbieżności w danych, skrytykował sposób, w jaki teraz informacje przedstawia resort zdrowia.

Warto zaznaczyć, że to m.in. po alarmach Rogalskiego Ministerstwo Zdrowia wezwało do wyjaśnień GIS. Okazało się, że rozbieżności w liczbie raportowanych od początku pandemii przypadków zakażeń sięgnęły 22 tys. Właśnie 24 listopada MZ zaktualizowało te dane, dodając do całkowitej liczby zakażeń wspomniane 22 tys.

Czytaj też:
„Odnaleziono” 22 tys. zakażeń. Resort zdrowia koryguje dane o pandemii w Polsce

Nowy sposób raportowania. Rogalski: Brakuje danych historycznych

Michał Rogalski opisywał na Twitterze, że opracowany przez niego arkusz – mimo zmian ze strony ministerstwa – pozostaje „jednym źródłem”, które daje możliwość poznania danych historycznych o pandemii koronawirusa w Polsce.

Na nowej stronie Ministerstwa Zdrowia brakuje jakichkolwiek danych historycznych, tylko dane z jednego dnia. To chyba oznacza, że trzeba będzie je codziennie stamtąd spisywać. Nie wspominając już o braku możliwości analizy danych od początku epidemii – napisał Rogalski.

Wskazywano również na brak danych, które wcześniej publikowały powiatowe sanepidy (PSSE). Dotychczas powiatowe sanepidy publikowały komunikaty o sytuacji epidemicznej, wyliczano liczbę zgonów, ozdrowieńców, nowych zakażeń, osób objętych kwarantanną. Od 24 listopada przestały to robić. Od tego dnia wyniki testu na koronawirusa z systemu EWP ma być przekazywany bezpośrednio na rządową stronę.

twitter

Temat PSSE podniósł na Twitterze dr Paweł Grzesiowski, pisząc:

Panie ministrze, to poszerzenie o powiaty, ale bardzo podstawowe, wręcz surowe dane, na dodatek wprowadzają w błąd bo tytuł w rubryce zgony „Przypadki śmiertelne w wyniku chorób współistniejących” jest nieprawdziwy. Brak dokładniejszych danych, które były publikowane przez PSSE.

Koronawirus w Polsce. „Resort mimowolnie podsyca teorie spiskowe”

Środowa „Rzeczpospolita” rozmawiała o tych zmianach w raportowaniu z Jerzym Przystajką, aptekarzem z Opola, członka partii Razem. Przystajko zastanawiał się, dlaczego Ministerstwo Zdrowia już w marcu nie zdecydowało się na taki scentralizowany system raportowania.

– Zmieniając co chwila rozporządzenia i polecenia w sprawie sprawozdawania liczby zakażeń, resort mimowolnie podsyca teorie spiskowe o manipulowaniu liczbą zakażeń i próbach niedopuszczenia do zamknięcia gospodarki – ocenił Przystajko w rozmowie z „Rz”.

Źródło: "Rzeczpospolita", Wprost.pl