Rok 2020 był świetny. Tak mogą powiedzieć tylko fani misji kosmicznych

Rok 2020 był świetny. Tak mogą powiedzieć tylko fani misji kosmicznych

Falcon 9 z kapsułą Crew Dragon na stanowisku startowym
Falcon 9 z kapsułą Crew Dragon na stanowisku startowymŹródło:Instagram / NASA
Udany, pełen wrażeń i misji zakończonych sukcesem. Taki był rok 2020 dla fanów misji kosmicznych, a zapowiada się, że zostanie zakończony z przytupem. Elon Musk nie powiedział ostatniego słowa.

Niemal wszyscy mamy dość 2020 roku i większości aspektów, które się z nim wiążą. Jest jednak branża, która zapamięta te dwanaście miesięcy nie z powodu koronawirusa, a z niesamowitego postępu i zbiegu pozytywnych okoliczności.

Misje na Marsa

Tak się składa, że w połowie 2020 roku wypadł najkorzystniejszy moment do wysyłania misji w kierunku Marsa. Ziemia i Czerwona Planeta znajdują się najbliżej siebie co 26 miesięcy, co pomaga zaoszczędzić na czasie i kosztach misji wysyłanych w kierunku naszego sąsiada. W tym roku wykorzystały to USA, Chiny i Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Stany Zjednoczone wysłały w tym kierunku młodszego brata przemierzającego Marsa od 2012 roku Łazika Curiosity. Kolejny pojazd nosi nazwę Perserverance i ma na pokładzie szereg urządzeń, które mają pomóc w nieodległej kolonizacji Marsa. Elon Musk zapowiada, że pierwsi ludzie polecą na Marsa już za cztery lub za sześć lat.

Optymalną odległość między planetami wykorzystały także Chiny, które wystrzeliły 23 lipca rakietę Long March 5. Na jej pokładzie, w ramach misji Tianwen 1 znalazły się lądownik marsjański wraz z łazikiem oraz sonda, która będzie krążyć po orbicie Czerwonej Planety. Łączna masa ładunku wyniesionego przez rakietę to blisko pięć ton. Drogocenna przesyłka, o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem, zostanie dostarczona na niską orbitę Marsa, czyli 400 km nad powierzchnię planety. Podróż będzie trwała sześć miesięcy.

Z szansy skorzystał także nieobecny do tej pory na taką skalę gracz. Pierwszą misję na Marsa organizowały Zjednoczone Emiraty Arabskie. Start miał się odbyć 14 lipca, ale nie pozwoliła na to zła pogoda w okolicach stanowiska startowego na wyspie Tanegashima w Japonii. Udanej próby dokonano niecały tydzień później. Przygotowania do misji trwały od 2013 roku. Start został przeprowadzony we współpracy z Japońską Agencją Kosmiczną, ze względu na brak odpowiedniej infrastruktury w ZEA. Sonda o nazwie „Hope” (Nadzieja), to pierwsza misja międzyplanetarna wśród państw arabskich.

SpaceX, czyli komercyjny podbój kosmosu

Niekwestionowanym tegorocznym liderem jest jednak SpaceX. To firma należąca do Elona Muska przeprowadziła największą ilość lotów, których głównym bohaterem była rakieta Falcon 9. Lista dokonań jest długa. Zaczyna się od udanego rozwoju programu internetu satelitarnego Starlink, wielu komercyjnych misjach dla klientów zewnętrznych, a kończy się na historycznym wystrzeleniu amerykańskich astronautów w kierunki Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Była to pierwsza od czasów zakończenia programu promów kosmicznych, misja załogowa z terytorium USA. Po udanej Demo-2, w której wzięło udział dwóch śmiałków, NASA certyfikowała kapsułę Dragon. Na jej pokładzie 15 listopada poleciało na ISS czworo astronautów. Ten rok zapisze się także w historii firmy pod znakiem setnego startu rakiety produkcji SpaceX.

Ale to nie loty Falcona 9 – nawet te załogowe – były największym dokonaniem SpaceX w 2020 roku. Prawdziwą wisienką na torcie był pierwszy lot prototypu pojazdu Starship. To na pokładzie tej rakiety ludzie mają polecieć na Marsa. Pierwszy lot na 12,5 km odbył się 9 grudnia. Całość testu została oceniona jako ogromny sukces, mimo tego, że finalnie zakończył się on widowiskowym wybuchem. "Doskonały test! Gratulacje dla zespołu" – napisała tuż po próbie firma. Od początku przewidywano, że na którymś etapie testu, coś się nie powiedzie.

Elon Musk wielokrotnie podkreślał, że testy na prototypach wykonywane są właśnie po to, aby coś poszło nie tak, jak przewidywano w idealnym scenariuszu. Pozwala to zebrać bezcenne dane i dokonać zmian w kolejnych wersjach, co przybliża konstrukcję do perfekcji. Widać to po rozwoju Falcona 9, którego lądowania i wykorzystywanie tych samych rakiet nawet pięciokrotnie, nie wywołuje już większego wrażenia. Pierwsze próby lądowań były jednak poprzeszywane niepowodzeniami.

SpaceX nie zakończył jeszcze roku. Wczoraj na stanowisko startowe przetransportowano kolejną iterację prototypu Starshipa. Prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu misję modelu SN8 powtórzy Starship SN9. Start tego pojazdu nieco się odsunął ze względu na wypadek, do którego doszło w hangarze, w którym był budowany. Z niewyjaśnionych jeszcze przyczyn osunęła się podstawa, na które stała rakieta, przez co konstrukcja oparła się o wewnętrzną ścianę budynku. Oględziny wykazały jednak, że potrzebna będzie wyłącznie wymiana dwóch klap po jednej ze stron.

Nie tylko SpaceX. RocketLab świętuje

Swoje triumfy w tym roku świętuje także kolejny komercyjny operator – RocketLab. Amerykańska firma, która na co dzień urzęduje w Nowej Zelandii (rejestracja w USA pozwala na wykonywanie misji dla m.in. NASA), dysponuje o wiele mniejszą rakietą, co nie stawia jej w roli bezpośredniej konkurencji SpaceX. Prawdopodobnie dlatego, że Electron jest w stanie wynieść na orbitę Ziemi ładunki o masie maksymalnej około 60 kg, rakieta stała się tak pożądana dla wielu firm. Z usług RocketLab korzystają głównie przedsiębiorstwa i instytucje naukowe, które chcą wynieść w kosmos niewielkie satelity.

twitter

RocketLab osiągnęła w tym roku kolejny przełom. Firmie udało się po raz pierwszy przeprowadzić misję, która zakończyła się odzyskaniem pierwszego etapu rakiety. Stawia to Nowozelandczyków w jednym rzędzie ze SpaceX. Pozwoli nie tylko zmniejszyć koszty, ale także zwiększyć częstotliwość wykonywania misji.