Dwunastomeczowy maraton z NBA. Porażka Gortata i wielki Westbrook

Dwunastomeczowy maraton z NBA. Porażka Gortata i wielki Westbrook

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marcin Gortat, fot. ZUMA/NEWSPIX.PL Źródło:Newspix.pl
Wśród 12 spotkań, jakie NBA zaserwowała nam w piątkową noc kilka zapowiadało się wyjątkowo ciekawie. Russell Westbrook w pojedynkę rozprawił się z Atlanta Hawks, Grizzlies nie dali szans na wygraną Mavericks, a Marcin Gortat i Washington Wizards musieli uznać wyższość LA Clippers.
Atlanta Hawks nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi na Oklahoma City Thunder i Russella Westbrooka. Lider OKC pozostaje w nieziemskiej formie i w spotkaniu z liderami Wschodu zanotował już dziewiąte (!) triple-double w sezonie. Westbrook rzucił 36 oczek, 14 razy asystował i 10 razy zbierał piłkę, co wydatnie pomogło Thunder w wygranej 123-115. Wszystko to za sprawą czwartej kwarty, którą gospodarze wygrali 13 punktami, a Westbrook rzucił w niej 15 oczek. Dobrze wspomagali go Dion Waiters (26 pkt.) i Anthony Morrow (21 pkt.).

Ważne spotkanie w kontekście drabinki na Wschodzie odbyło się w Chicago, gdzie spotkali się sąsiedzi w tabeli: Bulls i Raptors. Mecz zapowiadał się na zacięty, jednak nieobecność Kyle'a Lowry'ego była bardzo widoczna w ekipie z Kanady i nie uniknęli oni porażki 92-108. Bardzo dobrze dysponowani byli tego dnia Nikola Mirotic (29 pkt.), Mike Dunleavy (21 pkt.) i Joakim Noah. Środkowy Byków był tylko o dwa punkty od triple-double (8 pkt., 10 zb., 14 as.). Dzięki tej wygranej Bulls przeskoczyli Raptors w tabeli.

Wysoko wygrana pierwsza kwarta przez Clippers (35-21) ustawiła resztę spotkania z Washington Wizards Marcina Gortata. Goście co prawda próbowali gonić wynik, jednak bardzo rozważnie rozgrywali to spotkanie Clipps i nie pozwolili im się za bardzo zbliżyć. Do wielkiej formy zdaje się powoli wracać Blake Griffin, który rzucił 22 punkty. Fantastyczne spotkanie po raz kolejny rozegrali Chris Paul (30 pkt., 15 as.) J.J. Redick (26 pkt.) i DeAndre Jordan (10 pkt., 23 zb.). Marcin Gortat w niespełna 30 minut na parkiecie zdobył 12 punktów i zebrał 5 piłek.

Memphis Grizzlies wciąż bronią drugiej pozycji na Zachodzie i tej nocy wygrali Dallas Mavericks 112-101. Kluczowe dla losów meczu były 1. i 3. kwarta, które Memphis wygrali odpowiednio 25-18 i 39-31. Przewaga z tych części gry pozwoliła im dowieźć 48. zwycięstwo w sezonie do końca. Aż siedmiu zawodników Grizzlies zdobyły 11 i więcej punktów, a najwięcej, bo 21, było autorstwa Zacha Randolpha.

Przewodzący całej NBA Golden State Warriors nie dali większych szans na zwycęstwo New Orleans Pelicans, z którymi być może zmierzą się w pierwszej rundzie Play-Off. Wygrana Warriors ani przez moment nie była zagrożona i spotkanie skończyło się wynikiem 112-96. Liderem punktowym Wojowników był Harrison Barnes, autor 22 oczek. Znów nie mógł się wstrzelić Steph Curry (4-17, 2-10 za trzy) i skończył mecz z 16 punktami, co nadrobił 11 asystami.

Aż trzech dogrywek potrzebowali gracze Brooklyn Nets, aby w końcu rozstrzygnąć na swoją korzyść spotkanie z Milwuakee Bucks. W wygranej 129-127 największy udział miał Brook Lopez, który rzucił 32 punkty i zebrał 18 piłek. Prawie żadnego wsparcia z ławki nie mieli Bucks, przez co pierwsza piątka musiała rozegrać niemal całe spotkanie i w sumie rzucili 113 punktów. Bucks zebrali też aż 81 piłek, przy 53 zbiórkach gospodarzy.

Cleveland Cavaliers wygrali niezwykle zacięte spotkanie z Indiana Pacers 95-92. Najwięcej punktów rzucił w tym meczu LeBron James (29). Dla Cavs była to już 45. wygrana w sezonie.

Drugie kolejne triple-double zanotował rookie Elfrid Payton w wygranej Orlando Magic 111-104 nad Portland Trail Blazers. 22 punkty, 10 asyst i 10 zbiórek pozwoliły mu dołączyć do Magica Johnsona, Jasona Kidda, Davida Robinsona i Antione'a Walkera, którzy jako rookie dwukrotnie osiągali triple-double. LaMarcus Aldridge dzięki swoim 10 zbiórkom został najlepszym zbierającym w historii Blazers.

Miami Heat zwyciężyli z Denver Nuggets 108-91 i wciąż są faworytami w walce o 7. miejsce na Wschodzie, chociaż przy obecnej formie Bucks, mogą powalczyć nawet o szóstą pozycję.

Boston Celtics nie byli w stanie zagrozić San Antonio Suprs i wrócili z Teksasu z porażką 101-89. Najwięcej punktów dla Ostróg zdobyli Kawhi Leonard (21) i Tiago Splitter (19).

Sacramento Kings, pomimo nieobecności DeMarcusa Cousinsa, wygrali domowe spotkanie z Charlotte Hornets 101-91. Największy wkład w wygraną miał Rudy Gay, który do wyniku dołożył 33 punkty.

Nic dobrego nie można powiedzieć o drużynie New York Knicks, skoro w Madison Square Garden przegrywają z Philadelphia 76ers. W wygranej 97-81. Na parkiecie najlepiej zaprezentował się Nerlens Noel, który rzucił 23 punkty i 14 razy zebrał.

Pg/wprost.pl