Na początku rozmowy Konrad Piasecki wprost zapytał Balcerowicza o kwestię posady premiera. – Odpowiadałem na to pośrednio, że premierem Ukrainy powinien być ktoś z Ukrainy. Jest w stanie lepiej orientować się w ukraińskiej polityce – uzasadniał. – Od samego początku, od lat zresztą interesowałem się, podobnie jak wiele osób z Polski, Ukrainą, ze zrozumiałych powodów. Wielki kraj, nasz sąsiad. Jego pomyślność jest strategicznie ważna dla Europy, w tym dla Polski – dodał.
Były minister finansów podkreślał, że on i pozostali polscy eksperci na Ukrainie, to "nie tacy, którzy komentują po fakcie, lecz tacy, którzy mają możliwość wpływania na decyzje". Zdradził też, że w kontakcie z Ukraińcami pozostawał już od pewnego czasu. – Rozmowy dotyczące formy, w jakiej ja mógłbym pomóc w ukraińskich reformach zaczęły się już w zeszłym roku. Byłem 3 razy na Ukrainie i potem miałem następnie spotkania, z których wyłoniło się to rozwiązanie, o którym publicznie wiadomo – opowiadał.
Czytaj też:
Miller i Czech w zespole Leszka Balcerowicza na Ukrainie
"Trzeba pomagać Ukrainie"
Balcerowicz oceniał, że jednym z największych wyzwań będzie poradzenie sobie z plagą ukraińskiej korupcji. – Ona występuje na dwóch poziomach. Po pierwsze taka masowa, mała - że się opłaca, nawet za egzamin na uczelni, czy płaci się podarunki tak, jak niegdyś w Polsce za usługi lekarskie. A druga to na wyższym poziomie, większa. Z tym, że mam wrażenie i pewne informacje, że te druga spada, dlatego, że wpływy tzw. oligarchów wyraźnie się zmniejszyły, dzięki niektórym reformom, podjętym już w ciągu ostatnich dwóch lat – mówił.
– Ważne jest, że na Ukrainie - mam wrażenie - w dużych częściach społeczeństwa dostrzega się sukces Polski. I to jakoś pośrednio wpływa na moją możliwość wpływu – stwierdził. – Ja uważam, że trzeba pomagać Ukrainie ze względu na jej strategiczne znaczenie, i dla samej Ukrainy i dla Europy. I to jest najważniejsze – dodał.