Minister Zalewska podczas rozmowy z Beatą Michniewicz wielokrotnie podkreślała, że jest osobą odpowiedzialną i unikała podawania konkretnych danych w kontekście podwyżek. – Nauczyciele mają wynagrodzenie dosyć skomplikowane. Uzależnione od wielu czynników, wieloskładnikowe, gdzie również zaangażowany finansowo jest samorząd. Moja decyzja o podwyżkach natychmiastowo skutkuje podwyżkami i zmianami w samorządach, które mają kłopoty. Chcę się z nimi najpierw porozumieć – mówiła.
Zdradziła jedynie, że "zmiana systemu" zostanie zaproponowana 27 czerwca, a nastąpi w 2017 roku, od września. – Po zmianie systemu możemy dopiero dyskutować o wynagrodzeniach – oświadczyła. Zaznaczyła także, że zamierza "uporządkować sposób liczenia wynagrodzenia".
Podwyżki nie są najważniejsze
Przyznała, że priorytetem dla niej nie są podwyżki. – To co dla mnie najważniejsze w tej chwili, to tak skonstruować te zadania i tak skonstruować ten system, żeby nie było niekontrolowanych zwolnień nauczycieli z powodu niżu demograficznego – powiedziała.
– Jestem osobą, która dotrzymuje słowa. Realizuję po kolei swoje deklaracje. Jestem bardzo odpowiedzialnym ministrem. Nie rzucam słów na wiatr. Skoro umówiliśmy się ze związkowcami i nauczycielami, że najpierw zmieniamy system i ratujemy miejsca pracy nauczycieli, to dopiero potem będziemy rozmawiać na temat wynagrodzeń – powtórzyła.