Jest nagranie rozmowy Komorowski-Sumliński. "Były prezydent bezczelnie kłamał. Odbyła się quazi-mafijna narada. Graś się przestraszył i zaczął mówić, że został wciągnięty w to siłą"

Jest nagranie rozmowy Komorowski-Sumliński. "Były prezydent bezczelnie kłamał. Odbyła się quazi-mafijna narada. Graś się przestraszył i zaczął mówić, że został wciągnięty w to siłą"

Bronisław Komorowski w 2007 roku na pierwszym posiedzeniu nowego Sejmu
Bronisław Komorowski w 2007 roku na pierwszym posiedzeniu nowego Sejmu Źródło:Newspix.pl / Wojciech Grzedzinski
Dodano:   /  Zmieniono: 
Telewizja Polska wyemitowała materiał, który ma być dowodem na to, iż Bronisław Komorowski poznał Wojciecha Sumlińskiego. Były prezydent zeznając w procesie dotyczącym tzw. "afery marszałkowej" utrzymywał, iż nie zna dziennikarza śledczego i nigdy wcześniej go nie widział. Sumliński twierdzi ponadto, że od tego wywiadu, przeprowadzonego z ówczesnym marszałkiem Sejmu, zaczęły się jego problemy.

Telewizja Polska wyemitowała fragment programu „30 minut” z 10 lutego 2007 roku. Materiał ten nigdy wcześniej nie był emitowany. „Jednym z bardziej tajemniczych przedsięwzięć prowadzonych przez fundację Pro Civili był handel z Wojskową Akademią Techniczną oprogramowaniem do szyfrowania danych. Program nigdy nie powstał, a pieniądze uzyskane na niego z PKO BP zniknęły bez śladu” – słyszymy w materiale.

Czytaj też:
Czym była fundacja Pro Civili?

Następnie wypowiada się Maciej Kujawski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – Podejrzani dokonali oszustwa na szkodę PKO BP, polegającego na tym, że przedłożono w tym banku szereg umów, które zdaniem prokuratury są fikcyjnymi umowami – mówi. „Nielegalne operacje fundacji i powiązanych z nią podmiotów gospodarczych naraziły skarb państwa na straty ponad 500 mln złotych” – dodaje ponownie lektor.

W końcu pokazany jest wywiad Wojciecha Sumlińskiego, ówczesnego dziennikarza Telewizji Polskiej z Bronisławem Komorowskim, wtedy marszałkiem Sejmu. Poniżej udostępniona treść rozmowy:

Wojciech Sumliński:
W ostatnim czasie media m.in. "Życie Warszawy", później "Dziennik" a następnie tygodnik "Wprost" zajmowały się fundacją o nazwie Pro Civili. Czy panu coś mówi ta nazwa?

Bronisław Komorowski:
Nie.

Czy jako minister obrony narodowej...
Czy to ma coś wspólnego ze służbami wywiadowczymi?

Tak, dlatego, że według tych doniesień...
Nie, nie. O żadnych szczegółach działania służb wywiadowczych...nie ma zwyczaju, żeby mówić o tych sprawach publicznie.

Z tym, że media to już opisały. Pisały o tym, że w tej fundacji działali funkcjonariusze WSI i że ta fundacja miała zdefraudować gigantyczne pieniądze. Czy panu coś...
Nie.

Nic do pana nie dotarło na...
(Komorowski kiwa głową zaprzeczając - przyp. red.). 

A czy jest taka możliwość żeby pan marszałek powiedział pełnym zdaniem: "nie, nic mi nie wiadomo na ten temat".
Nie, nie kojarzę z niczym tego, co pan mówi, o co pan pyta.

„Komorowski bezczelnie kłamał”

Tą wypowiedzią kończy się materiał. Telewizja Polska poinformowała, iż jest to wszystko, co odnalazła w swoim archiwum. O sprawie na antenie TVP Info mówił sam Wojciech Sumliński, obecnie dziennikarz OTV Katowice. Stwierdził, iż Bronisław Komorowski nie mijał się z prawdą stwierdzając, iż wcześniej nie poznał dziennikarza, a tylko „bezczelnie kłamał”. – Nie po raz pierwszy kłamał, kłamał wielokrotnie w tej sprawie i w wielu innych sprawach. Ja piszę i mówię o tym otwartym tekstem od wielu lat. Mówił, że mnie nie zna, tymczasem świadek zeznający w moim procesie, agent Centralnego Biura Śledczego Krzysztof Winiarski twierdzi, że Bronisław Komorowski pytał Krzysztofa Winiarskiego, czy ma coś na mnie, czy ma coś czym można by mnie skompromitować. On to zeznawał pod odpowiedzialnością karną – zaznaczył.

Według Sumlińskiego ta jego rozmowa z Bronisławem Komorowskim spowodowała początek jego kłopotów. – Po niej rozpoczęła się cała operacja przestępcza z udziałem Bronisława Komorowskiego - tak jak zauważył to sąd, z udziałem pułkownika Leszka Tobiasza, Pawła Grasia, Krzysztofa Bondaryka. W wyniku tych operacji wszczęto szereg działań, które doprowadziły do zniszczenia mi ośmiu lat życia, do fałszywych oskarżeń, do wielu przestępczych działań – podkreśla dziennikarz. – Bardzo krótko po moim spotkaniu jako dziennikarza Telewizji Polskiej z Bronisławem Komorowskim w budynku Sejmu, pan pułkownik Leszek Tobiasz wszczyna swoją operację, która później zaowocowała tym, co media nazwały "aferą marszałkową". To można powiedzieć skutek tej rozmowy, bo bezpośrednio po tej rozmowie to nastąpiło – tłumaczy Sumliński.

Leszek Tobiasz jedzie do Mariana Cypla, rezydenta polskiego wywiadu, następnie próbuje wciągnąć w tę aferę, w całą tę historię biskupów, Dydycza, Głodzia, próbuje także wciągnąć w to Antoniego Macierewicza, który go nagrywa. Rozpoczyna się cały szereg działań, które doprowadzają do tajnej narady z udziałem Bronisława Komorowskiego, Leszka Tobiasza, Pawła Grasia, Krzysztofa Bondaryka. Bezprecedensowej narady - nigdy nie było podobnej narady w historii polskiej polityki. Ci czterej ludzie spotykają się, nie wiem co to było - jakaś quazi-mafijna narada, quazi-mafijne spotkanie – kontynuował Sumliński.

Dziennikarz zwraca uwagę, że panowie spotykają się na nieformalnej naradzie, z której nie powstaje żadna notatka. – Prawdopodobnie nigdy byśmy się o nim nie dowiedzieli, gdyby nie to, że przestraszył się Paweł Graś i zaczął mówić, że on nie chciał mieć z tym nic wspólnego, został do tego wciągnięty siłą. Ta narada to było bezprawne działanie. Podczas tej narady zapadła decyzja o tym, że ja mam zostać zniszczony. Po tej naradzie pan Bondaryk wiezie samochodem pana Tobiasza, żeby tenże składał zeznania i Tobiasz zaczyna je składać. To nastąpiło oczywiście szereg miesięcy po tym wydarzeniu, o którym mówiłem na początku, czyli po tej rozmowie z Komorowskim, ale to była swego rodzaju konsekwencja – twierdzi.

Sumliński uważa, że z pewnością istnieć musi dłuższa wersja nagrania z Bronisławem Komorowskim. – Kończyło się ono tym, że Bronisław Komorowski opuszcza swój gabinet w Sejmie, wychodzi z niego, my zostajemy sami – poinformował dziennikarz.

„Afera marszałkowa”

Pułkownik Aleksander Ł. i Wojciech Sumliński zostali oskarżeni o powoływanie się na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej WSI (od końca 2006 r. do stycznia 2007 r.) i próbę "załatwienia pozytywnej weryfikacji płk. Leszka T., w zamian za 200 tys. złotych". Oficer Leszek T. został jednak ostatecznie zweryfikowany negatywnie.

Sumliński niewinny, były oficer WSI skazany

Przypomnijmy, na 4 lata więzienia i 54,5 tys. zł grzywny skazał w środę Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli emerytowanego płk. WSW i WSI Aleksandra Lichockiego za płatną protekcję przy weryfikacji oficera WSI. Oskarżony o to samo dziennikarz Wojciech Sumliński został uniewinniony.

Czytaj też:
Wyrok w sprawie tzw. "afery marszałkowej": Sumliński niewinny, były oficer WSI skazany

CBA w Wojskowej Akademii Technicznej. 8 zatrzymanych

Przypomnijmy, we wtorek 7 czerwca 2016 roku CBA zatrzymało siedmiu pracowników akademii i jednego byłego pracownik. Wszystkich zatrzymano pod zarzutem wyłudzania publicznych pieniędzy z uczelni. W biurach WAT zabezpieczono dokumentację oraz dane. Przeszukania odbyć się miały także w domach zatrzymanych osób. Akcja to kolejny etap wielowątkowego śledztwa, które prowadzi białostocka prokuratura. 

Czytaj też:
Akcja CBA w Wojskowej Akademii Technicznej. 8 osób zatrzymanych
Ludzie WPROSTLudzie WPROST

Źródło: TVP Info / wprost.pl