Sprawa dotyczy działki będącej obecnie częścią rozciągającego się u stóp Pałacu Kultury i Nauki Placu Defilad. Niemal 60 lat wcześniej był to adres Chmielna 70. Właścicielem wycenianej dziś na ponad 100 mln zł działki był dawniej Martin Holger, Duńczyk. Słynny Dekret Bieruta z 26 października 1945 pozbawił go prawa własności do opisywanego terenu. W umowie pomiędzy władzami PRL i Danią z 1953 roku, na skutek wypłaty Duńczykom 5 mln 700 tys. koron duńskich, wszelkie roszczenia do polskich nieruchomości przysługujące obywatelom tego kraju wygasły.
Decyzja prezydent Warszawy
Dziennikarze "Super Expressu" zadają więc pytanie: jak to możliwe, że w roku 2012 działka Holgera została "zwrócona" trzem osobom, posługującymi się dokumentami jego spadkobierców? Nowi właściciele to dr Marzena Kruk, główny specjalista w Departamencie Współpracy Zagranicznej i Praw Człowieka Ministerstwa Sprawiedliwości, Janusz Piecyk oraz szef samorządu adwokackiego w Warszawie Grzegorz Majewski.
"Odpowiedź jest prosta: "na podstawie decyzji Prezydenta m. st. Warszawy z 16.10.2012 i 15.11.2012", czyli Hanny Gronkiewicz-Waltz. Miasto Warszawa oddało dwie działki, których właścicielem był Duńczyk Martin Holger, trzem osobom nie dość, że z nim niezwiązanym, to jeszcze na podstawie roszczeń, które zostały zaspokojone ponad 60 lat temu" – piszą w artykule.
"Ogromne wątpliwości i podejrzenia"
Sprawę dla "Super Expressu" skomentował warszawski radny Jan Śpiewak. "Doszło do rażącego niedopełnienia obowiązków przez urzędnika. Na to jest paragraf w Kodeksie karnym. Osoby odpowiedzialne za majątek publiczny wart setki milionów złotych powinny walczyć o każdą działkę i kamienicę do końca. Tutaj oddali ją w ręce handlarzy, mimo wiedzy o tym, że działka mogła być już raz spłacona przez państwo polskie. Co więcej, przez kilka tygodni przedstawili kilka wersji wydarzeń. To budzi ogromne wątpliwości i podejrzenia co do ich intencji" – przekonywał na łamach gazety.
"Podejrzewamy, że mogło dojść do próby wyłudzenia tej działki. Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury i zeznawałem już w tej sprawie. Sprawa była prosta jak konstrukcja cepa. Polska spłaciła wszystkich Duńczyków w 1953 roku. Szef Okręgowej Rady Adwokackiej powinien być poza wszelkimi podejrzeniami. To źle wpływa na reputację zawodu adwokata, gdy takie osoby są uwikłane w tak moralnie naganny proceder, jak biznes reprywatyzacyjny. Jeśli się już w to zaangażował, to powinien doskonale znać prawo" – dodawał radny.
Cały artykuł dostępny jest na stronie internetowej SE.pl.