Leszek Miller odniósł się do wypowiedzi szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, który po ataku w Nicei stwierdził, że przyczyną zamachów terrorystycznych jest m.in. polityka multi-kulti. – To dosyć daleko idące uproszczenie – ocenił były premier. – Mamy dobrą sytuację w tym sensie, że Polska jest na uboczu zainteresowań terrorystów. Zamach w Warszawie nie miałby takiego nagłośnienia, jak zamach w Paryżu, w Madrycie czy w Londynie – dodał. Miller podkreślił jednak, że nie można całkowicie wykluczyć niebezpieczeństwa zamachu.
Były premier ocenił również wydarzenia, które ostatnio miały miejsce w Turcji. Jego zdaniem, największą korzyść z nieudanego zamachu stanu w tym kraju odniósł jego prezydent – Recep Erdogan. – On nie tylko obronił swój stan posiadania, nie został obalony, ale zwiększy swoją władzę. Największym przegranym jest armia turecka. Sądzę, że jesteśmy dopiero w przededniu bardzo poważnych problemów, dlatego że Erdogan wykorzysta tę sytuację do ostatecznej rozprawy z opozycją – przyznał Miller.
15 lipca w Ankarze, stolicy Turcji oraz m.in. Stambule, doszło do próby wojskowego zamachu stanu. Światowe agencje informacyjne donoszą o 200 zabitych i tysiącu rannych. Aresztowano też 3 tys. zbuntowanych wojskowych, a od pełnienia obowiązków odsunięto 2745 sędziów, w tym pięciu z Sądu Najwyższego. Po nocnych walkach sytuacja powoli się uspokaja. Do próby zamachu doszło około godz. 22, a po godz. 9 (czasu polskiego) tureckie władze ogłosiły, że udało się powstrzymać puczystów.