– Trybunał po prostu nie uznaje obowiązującego prawa – zaczął swoje wystąpienie prezes PiS. Po chwili wyjaśnił, co ma na myśli. – TK działa na podstawie ustawy, które nie obowiązuje. Działa też w ramach trybu, który w tej sytuacji nie może być zastosowany – mówił.
Przekonywał, że postawa sędziów TK poskutkuje przedłużeniem kryzysu. – Będzie to powodowało ten sam skutek, który mieliśmy już przy poprzednich działaniach Trybunału - to są akty o charakterze prywatnym, które w żaden sposób nie mogą nabrać mocy prawnej poprzez publikację – przekonywał.
"Podwójna legitymacja demokratyczna"
– To są po prostu działania zmierzające do tego, żeby sparaliżować Trybunał. Działania polityczne, zmierzające do tego, żeby spór wokół Trybunału trwał – oceniał.
– Tutaj mamy ciągłe dążenie do tego, aby ustawić TK w pozycji organu, który jest nadrzędny wobec innych władz, także wobec władzy ustawodawczej, która ma najmocniejszą legitymację demokratyczną. Przy czym legitymację demokratyczną ma także podpisujący ustawę prezydent, więc można powiedzieć, że jest to podwójna legitymacja demokratyczna. W wypadku prezydenta jest to legitymacja zdobyta bezwzględną większością głosów – powiedział.
"Organ polityczny"
– Mówię o tym z wielkim bólem, ale trzeba powiedzieć, że Trybunał jest dzisiaj organem politycznym, którego funkcja konstytucyjna jest nieokreślona, bo trudno w kategoriach konstytucji robić to, co Trybunał w tej chwili robi – stwierdził.
– Nie może być tak, żeby Trybunał z własnej winy, a w szczególności z winy jego prezesa, nie funkcjonował. Trzeba będzie przyjąć takie środki, które już w ostateczny sposób zdecydują, że Trybunał będzie musiał podporządkować się konstytucji zacząć pracować – zakończył.