Afera reprywatyzacyjna w Warszawie. Co wiemy do tej pory?

Afera reprywatyzacyjna w Warszawie. Co wiemy do tej pory?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Warszawa
Warszawa Źródło: Fotolia / FilipWarulik
Dyskusja na temat afery reprywatyzacyjnej nie ma końca. Prezydent Warszawy po długim okresie milczenia przyznała, że doszło do nieprawidłowości podczas procesu reprywatyzacyjnego. Zebraliśmy wszystkie aktualne informacje na temat tej sprawy.

Czarne chmury nad Hanną Gronkiewicz-Waltz w związku z reprywatyzacją w Warszawie zbierały się od dłuższego czasu. Centralne Biuro Antykorupcyjne kontroluje decyzje dotyczące reprywatyzacji w stolicy od kwietnia tego roku. Sprawa wróciła po tym, jak 16 sierpnia prezydent Andrzej Duda podpisał tzw. "małą" ustawę reprywatyzacyjną. W sobotę 20 lipca "Gazeta Wyborcza" napisała o działaniach warszawskiego ratusza w sprawie zwrotu odebranych dekretem Bieruta działek lub ekwiwalentów pieniężnych za nie. Dokładniej chodziło o działkę pod dawnym adresem Chmielna 70, obok Pałacu Kultury. Dziennik wykazał, że mecenas Robert Nowaczyk, który przejął 50 prestiżowych warszawskich adresów, jest powiązany z urzędnikiem Jakubem Rudnickim. Ten przez lata zajmował się reprywatyzacją w miejskim Biurze Gospodarki Nieruchomościami. Rudnicki wydał wcześniej m.in. wspomnianą działkę w ręce klientów Nowaczyka. Nie należało jej jednak zwracać, bowiem roszczenia dawnego właściciela spłacono w ramach umowy między rządem polskim i duńskim jeszcze w czasach PRL.

.Nowoczesna chce wyjaśnień

Zdecydowanej reakcji ze strony prezydent Warszawy oczekiwała .Nowoczesna. Przedstawiciele partii Ryszarda Petru podkreślali, że Hanna Gronkiewicz-Waltz "sama naraża się na zarzuty, nic nie robi". Ich zdaniem nie można wykluczyć sytuacji, w której w Warszawie wprowadzony zostanie zarząd komisaryczny i winę za tę sytuację ponosić będzie właśnie obecna prezydent miasta. Jednocześnie zaznaczali, że ich wystąpienie nie jest atakiem na drugą partię, tylko stanowi wyraz troski o sprawy publiczne.

Szefowa gabinetu politycznego premier Beaty Szydło Elżbieta Witek poinformowała na antenie TVN24, że rząd w tej chwili nie myśli o wprowadzeniu zarządu komisarycznego w stolicy, ale nie można "niczego wykluczyć". Pytana o to, czy rząd zajmie się referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, zapewniła, iż na pewno rząd nie będzie tego robił. – Jeszcze raz przypomnę, że sprawa dotyczy samorządu Warszawy. Tam są radni, którzy będą podejmować takie decyzje. Ja z praktyki patrzę na to, jak wychodzą te referenda. One się bardzo rzadko udają, ponieważ warunki, jakie trzeba spełnić są jednak dosyć zaporowe, wobec tego zostawmy sprawę najpierw samorządowcom – mówiła. – Czym innym jest stanięcie po określonej stronie, a czym innym jest inicjowanie tego procesu. Ja myślę, że najpierw powinien on być wyjaśniony bardzo dokładnie przez organy, które są do tego powołane – zapewniła.

Czytaj też:
Afera reprywatyzacyjna w Warszawie. Nowoczesna apeluje do Gronkiewicz-Waltz

"Gdzie była przez osiem lat?"

Z kolei warszawski radny Piotr Guział stwierdził na antenie TVN24, że Hanna Gronkiewicz-Waltz jest "najbardziej obciążoną stroną w zaniedbaniach dotyczących reprywatyzacji". Według Guziała, żadne tłumaczenia obecnej prezydent Warszawy nie mogą uzasadnić jej postawy w obliczu nieprawidłowości przy reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Dowodził, że Gronkiewicz-Waltz jako członek PO miała wszelkie środki do zapobiegnięcia obecnej sytuacji. – Partia ta przez kilka lat miała wszystko: Sejm, Senat, Prezydenta RP i prezydenta miasta. Ten czas został zmarnowany – ocenił radny. Zdaniem polityka, prezydent miasta za długo zwlekała z wprowadzeniem tzw. małej ustawy reprywatyzacyjnej. – Mogła przesłać ją znacznie wcześniej, zrobiła to w roku wyborczym, jako wyborczy gadżet – zaznaczył. – Gdzie była przez osiem lat? – dodawał.

W jego ocenie Hanna Gronkiewicz-Waltz ma tylko dwa honorowe wyjścia z tej sytuacji. Może od razu podać się do dymisji, lub pozwolić zadecydować warszawiakom. – Niech odda się pod ocenę mieszkańców, w referendum – zaproponował Guział.

Czytaj też:
Afera reprywatyzacyjna. "Prezydent powinna się poddać ocenie mieszkańców w referendum"

"Gronkiewicz-Waltz może liczyć na pełne wsparcie"

Grzegorz Schetyna zadeklarował, że „prezydent Warszawy może liczyć na pełne wsparcie ze strony Platformy Obywatelskiej, nie tylko na poziomie politycznym”. O wsparciu dla Hanny Gronkiewicz-Waltz mówił również Rafał Trzaskowski. Polityk PO dodał, że „Gronkiewicz - Waltz opublikowała białą księgę, gdzie wszystkie rzeczy związane z reprywatyzacją zostały opublikowane”. – Ponadto, prezydent stolicy zgłosiła sprawę do prokuratury, kiedy tylko pojawiły się wątpliwości. W mojej opinii PO w Warszawie pokazała otwartość na załatwienie tej sprawy – tłumaczył.

Czytaj też:
Schetyna: Będziemy chronić i wspierać Gronkiewicz-Waltz, bo jest obiektem zmasowanego ataku politycznego

Według przewodniczącego PO Grzegorza Schetyny, „bolesna kwestia reprywatyzacji powinna stać się przyczynkiem dla parlamentu, aby została przygotowana pełna ustawa”.– Sytuacja zdecydowanie do tego dojrzała. Powinniśmy przeprowadzić pełną reprywatyzację we wszystkich polskich miastach. To, że nadal nie ma ustawy, która reguluje w pełni te kwestie, jest politycznym zaniechaniem ostatnich 27 lat – ocenił lider PO.  w podobnym tonie wypowiadał się Rafał Trzaskowski. Zapytany o kwestie związane z roszczeniami do działek w Warszawie, Rafał Trzaskowski powiedział, że „to, że nie było ustawy regulującej kwestie reprywatyzacji było problemem wszystkich ekip rządzących”. – To właśnie Platforma Obywatelska zaproponowała tzw. małą ustawę reprywatyzacyjną, którą w ostatnich dniach podpisał prezydent Andrzej Duda – tłumaczył Trzaskowski.

Wyjaśnienia Ratusza

Stołeczny ratusz w siedmiu punktach odpowiedział na tezy zawarte w "Gazecie Wyborczej". Pierwszy z nich zawiera wyjaśnienie "Kto zatrudnił J. Rudnickiego". "Mamy połowę 2006 roku. Warszawą rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Komisarz wyznaczony przez premiera Jarosława Kaczyńskiego zatrudnia różne osoby, wśród nich jest Jakub Rudnicki, urzędnik z doświadczeniem m.in. w jednym z ministerstw kierowanych wówczas przez PiS. Rudnicki zostaje głównym specjalistą pełniącym obowiązki wicedyrektora w Biurze Gospodarki Nieruchomościami" – czytamy.

"Trwa kampania wyborcza. 15 listopada 2006 r. – tuż przed drugą turą wyborów komisarz Warszawy z nadania PiS awansuje go na wicedyrektora biura. Zaledwie po trzech miesiącach… Czemu to przypominamy? Otóż jedna z autorek sobotniego tekstu zapytała o dokładną datę zatrudnienia J. Rudnickiego na tydzień przed publikacją sobotniego tekstu Gazety Wyborczej „Komu działkę”. Tego samego dnia dostała szczegółowe informacje i… zapomina umieścić je w tekście" – napisano w komunikacie.

Następnie przypomniane jest, że po zwycięstwie w wyborach samorządowych Hanna Gronkiewicz-Waltz nie robi czystek w urzędzie, pozostawia też kierownictwo Biura Gospodarki Nieruchomościami. "Kilka lat później, już w 2012 roku pojawia się sprawa roszczenia do nieruchomości przy ul. Kazimierzowskiej 34, które mają rodzice Rudnickiego. Wicedyrektor odchodzi z pracy z końcem roku. Prezydent Warszawy wprowadza nowe standardy: każdy z zatrudnianych urzędników – nie tylko tych z Biura Gospodarki Nieruchomościami - ma złożyć oświadczenie, czy posiada roszczenia do nieruchomości" – czytamy.

Ratusz wylicza, że prezydent Warszawy "chciała dokładnego wyjaśnienia wątpliwości z Rudnickim i nieruchomością". Dlatego też Gronkiewicz-Waltz decyduje się na złożenie doniesienie do prokuratury w jego sprawie. W komunikacie zaznaczone jest, że o doniesieniu na Rudnickiego pisała "GW", a w artykule brakuje wzmianki na ten temat.

Treść całego oświadczenia można znaleźć na stronie Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy:

Czytaj też:
Ratusz odpowiada na artykuł "Gazety Wyborczej". "Jesteśmy pierwszymi, którym zależy na rzetelnym wyjaśnieniu sprawy"

Prezydent Warszawy wyciąga konsekwencje

26 sierpnia Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała, że doszło do nieprawidłowości podczas procesu reprywatyzacyjnego, a jedna z działek została przyznana pochopnie. Winą za zaistniałą sytuację obarczyła urzędników.

Gronkiewicz-Waltz stwierdziła, że działka na Placu Defilad, została oddana nowym właścicielom pochopnie. Zapowiedziała utworzenie nadzwyczajnej komisji do zbadania tej sprawy. – PO będzie miało mniejszość w tej komisji – podkreśliła. – Chcę, żeby w tej komisji znalazły się liczne autorytety – dodała.

Prezydent miasta ogłosiła, że miejskie Biuro Gospodarki Nieruchomościami zostanie rozwiązane i utworzone na nowo. Dyscyplinarne zwolnienia otrzymało trzech urzędników, w tym szef biura Marcin Bajko. – Doszłam do wniosku, że urzędnicy nasi nie dołożyli należytej staranności. (...) W związku z tym ta decyzja o zwrocie tej działki była pochopna. I dlatego też wszyscy ci, którzy informowali nas, również wprowadzając w błąd i mnie (....), będą dyscyplinarnie zwolnieni – oświadczyła.

– Zmagamy się z procesem reprywatyzacji od dawna. To proces bardzo kosztowny dla miasta i urzędników. Od dawna domagałam się zdjęcia z nas tego ciężaru. Od 25 lat nie ma jednak ustawy reprywatyzacyjnej. Ja stworzyłam projekt "małej" ustawy. Ona nie załatwia jednak wszystkich problemów – tłumaczyła Gronkiewicz-Waltz.Prezydent miasta poinformowała także o tymczasowym wstrzymaniu wszelkich zwrotów nieruchomości.

Czytaj też:
Prezydent Warszawy ugięła się, lecz nie wzięła odpowiedzialności. W ratuszu poleciały głowy

Na temat afery reprywatyzacyjnej piszemy także w najnowszym numerze "Wprost":


Źródło: WPROST.pl