Chcieli dostać się do Polski jako uchodźcy. Już nie okupują przejścia granicznego

Chcieli dostać się do Polski jako uchodźcy. Już nie okupują przejścia granicznego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przejście graniczne Brześć-Terespol
Przejście graniczne Brześć-Terespol Źródło: Wikipedia / By Foma, GFDL or CC BY-SA 4.0-3.0-2.5-2.0-1.0
Czeczeni, którzy od poniedziałku gromadzili się po białoruskiej stronie przejścia granicznego Brześć-Terespol, rozeszli się w środę - podaje TVP Info.

Przed przejściem granicznym Brześć-Terespol koczowało około 200 Czeczenów, którzy od miesięcy bezskutecznie starali się o uzyskanie w naszym kraju statusu uchodźcy. W nocy z poniedziałku na wtorek w pobliżu przejścia granicznego nadal przebywało około 100 Czeczenów. We wtorek wieczorem grupa postanowiła się jednak rozejść. Wcześniej Czeczeni wystosowali do swoich rodaków przebywających w Polsce list z prośbą o pomoc. Jak tłumaczyli, akcją chcieli zwrócić uwagę opinii publicznej na sytuację, w jakiej się znaleźli.

Czytaj też:
Szef MSWiA: Rząd PiS nie narazi Polski na zagrożenie terrorystyczne

Przedstawicieli mediów przekonywali, że zależy im na dostaniu się do Polski nie ze względów ekonomicznych. Z czeczeńskimi uchodźcami koczującymi przed strefą oczekiwania przejścia granicznego Brześć rozmawiali dziennikarze Biełsatu.

Ludzkie historie

– Mieszkałem w Polsce od 2007 roku. Wyjechaliśmy jako uchodźcy, umieszczono nas pod Warszawą. Tam mieszka moja żona i młodsza córka. W ośrodku nauczyłem się polskiego i zawodu. Nigdzie nie zamierzałem z Polski wyjeżdżać. Mieszkałem jako karny obywatel. Moje córki uczyły się w polskiej szkole – opowiadał swoją historię Achmed.

– Ponieważ jesteśmy uchodźcami, nie wolno nam było wyjeżdżać do Rosji. Moja starsza córka wyszła za mąż. Mąż ją wywiózł do Rosji. Potem się z nią rozwiódł, a teraz nie wpuszczają jej do Polski. Ja mogę wjechać, a ona nie. Nie przepuszczają jej. A jak ja pojadę bez córki? Dorastała w Polsce, zdobyła wykształcenie – żalił się.

"Jacy z nas terroryści?"

Inni z obecnych przekonywali, że nie szukają w Polsce okazji do zarobku, czy lepszych warunków ekonomicznych, a uciekają przed reżimem Putina. – Tam nie da się żyć. Dzisiaj masz przyjaciela, a jutro mogą go porwać – mówili. Wyrażali też ubolewanie z powodu uprzedzeń ze strony polskich urzędników. – Nazywają nas terrorystami. Jacy z nas terroryści? Oni nawet nie słuchają wyjaśnień. My im opowiadamy, dlaczego wyjeżdżamy z Rosji, a oni nie słuchają – mówił jeden z mężczyzn.

– Teraz czekamy. Powinni do nas przyjść przedstawiciele organizacji międzynarodowych oraz członkowie naszej diaspory z Polski i innych krajów. Może tak ludzie dowiedzą się, co tu się dzieje – wyraził nadzieję Abdullach.

Źródło: TVP Info / /Biełsat