Antoni Macierewicz przypomniał, że na kilka dni przed szczytem NATO opozycja złożyła wniosek o jego odwołanie ze stanowiska, co było "straceńczą próbą kompromitacji polskiego rządu". Szef MON dodał, że celem takiego działania była chęć przeciwdziałania realizacji celu, jaki stanowiła obecność wojsk USA i NATO we wschodniej Polsce. – Dziś to Federacja Rosyjska szantażuje Zachód zbrojeniami i coraz bardziej agresywną polityką. Stawia ten sam cel (co opozycja – red.) i jasno formułuje, że jeśli Zachód wycofa się ze stacjonowania na wschodniej flance wojsk USA i NATO, to wtedy wszystko wróci do normy. Ta zbieżność celów jest bardzo niepokojąca. Ci ludzie (przedstawiciele opozycji – red.) muszą sobie uświadomić, że działają na szkodę polskich celów – dodał.
Szef MON stwierdził także, że "część mediów i polityków lobbuje za obcymi interesami, a nie interesami Polski" w sytuacji, gdy "napięcie międzynarodowe wzrasta i Polska jest coraz bardziej zagrożona ze strony rosyjskiej".
Macierewicz odrzucił również zarzuty, jakoby sam lobbował. – Nie lobbuję, nie lobbowałem, nie kontaktowałem się z firmami lobbingowymi, ani żadnym lobbystą – zapewnił, po czym dodał, że oskarżenia o kontakty z senatorem D'Amato nie mają podstaw, ponieważ poznał go 30 września w biurze senatora Johna McCaina. Co więcej, D'Amato miał działać jako lobbysta, ale w interesie Polski za pieniądze, które przez kilka miesięcy wypłacała mu Polska Grupa Zbrojeniowa. Odrzucił także zarzuty związane z kontraktem amerykańskiego senatora z firmą Lockheed Martin. – W kontrakcie firmy D'Amato z Lockheed Martin jest jasny zapis, że nie wolno jej działać na rzecz jakiegokolwiek kontraktu LM poza granicami Stanów Zjednoczonych. Jego związek z LM dotyczy jedynie interesów w Stanach Zjednoczonych – powiedział.