Awantura o Facebooka. Korporacja dyskryminuje prawicowców? "Dom wariatów. Naruszenie zaufania publicznego"

Awantura o Facebooka. Korporacja dyskryminuje prawicowców? "Dom wariatów. Naruszenie zaufania publicznego"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marsz Niepodległości - 2015 r.
Marsz Niepodległości - 2015 r. Źródło: Newspix.pl / GRZEGORZ LYKO / FOKUSMEDIA
Masowe kasowanie postów, bojkot narodowców, reakcje ministerstw i zawiadomienia do prokuratury. Zamieszanie związane z polskim Facebookiem przypomina szybko rozszerzający się pożar, na który przedstawiciele portalu odpowiadają jedynie lakonicznym komunikatem.

Pracownicy Facebooka w odpowiedzi na zgłoszenia użytkowników zablokowali oficjalne profile Marszu Niepodległości, Ruchu Narodowego, Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej. Dezaktywowano również profile osób prywatnych, które zdecydowały się opublikować plakat reklamujący zaplanowany na 11 listopada Marsz Niepodległości. W związku z tymi wydarzeniami środowiska narodowe na 5 listopada zapowiedziały protest pod warszawską siedzibą firmy. W sieci zorganizowano również bojkot Facebooka i masowe przenoszenie kont narodowców na Twittera. Organizacja Reduta Dobrego Imienia zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez administrację Facebooka poprzez naruszenie art. 196 KK. Podjęcie kroków prawnych zapowiedział również mocno zaangażowany w sprawę poseł Kukiz`15 Marek Jakubiak, którego wpis także został usunięty przez Facebooka.

"Konstytucja daje gwarancję wolnej wypowiedzi"

– Nie jestem zły. Mnie jest po prostu przykro, że Facebook korzysta z rynku polskiego - 17 mln ludzi zaufało Facebookowi - i ta korporacja zachowuje się jak dziecko z piaskownicy. W oczywisty sposób w tej chwili doszło do naruszenia równowagi w wypowiedziach grup społecznych. Są grupy, które w kraju demokratycznym normalnie funkcjonują obok siebie i nikomu to nie przeszkadza. Tymczasem Facebook od pewnego czasu po prostu przegina. Zamykanie profili, które mają po 200-250 tys. lajków - tak jak "Marsz Niepodległości" - jest po prostu naruszeniem zaufania publicznego – mówił Jakubiak w rozmowie z Wprost.pl.

– Ja już pomijam fakt, że oni blokują jakiś plakat (zapowiadający Marsz Niepodległości - red.), zawzięli się na ten plakat. Ale w moim przypadku akurat tego plakatu w ogóle nie było! Było zdjęcie biało-czerwonych flag z moim napisem. Blokowali wypowiedź posła Rzeczpospolitej - bo to był profil posła, a nie Marka Jakubiaka. Blokowanie możliwości wolnego wypowiadania się komukolwiek, a w szczególności posłowi, w Polsce jest po prostu przestępstwem. Konstytucja daje gwarancję wolnej wypowiedzi i muszą w Facebooku się o tym dowiedzieć – podkreślał.

Różne reakcje ministrów

Internauci o interwencję w sprawie prosili minister cyfryzacji Annę Streżyńską. Szefowa resortu odpowiedziała za pośrednictwem swojego konta na Twitterze. "W sprawie fb działam tak jak uważam za stosowne i uzasadnione, w granicach prawa i moich kompetencji, żeby rozwiązać problem a nie rozpalać go" – napisała.

twitter

Ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości wypowiedział się sekretarz stanu Patryk Jaki. – Będziemy analizowali pod kątem prawnym, co możemy w tej sprawie zrobić – oświadczył w „Sygnałach dnia” w radiowej Jedynce. – To, co się dzieje na Facebooku i Twitterze, woła o pomstę do nieba. Mogą być tam strony, które obrażają Kościół katolicki, nawiązują do ideologii komunistycznej, a nie może być polskich haseł patriotycznych. To jest absolutnie nie w porządku – oceniał.

Zdaniem wiceministra Jakiego, problem powstał na skutek decyzji personalnych decydentów portali społecznościowych. – Facebook i Twitter wybrali sobie osoby, które odpowiadają za te portale w naszym kraju. Mówi się, że niektóre są sympatykami KOD-u. To jest wszystko do zweryfikowania i może stąd biorą się tak duże problemy ludzi, którzy chcą promować plakaty patriotyczne na Facebooku – mówił w radiu.

Według Jakiego "ewidentnie polskie strony patriotyczne są często szykanowane". – Tylko jedną stronę sporu politycznego się szykanuje (...), a druga może nawet najbardziej wulgarnie swobodnie działać. Tutaj ewidentnie coś nie tak jest z wolnością i demokracją. Nie ma zgody na cenzurę – zapewniał.

"Idziemy po was"

Z prośbą o komentarz zwróciliśmy się także do przedstawicieli Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Usłyszeliśmy jednak, że organizacja nie udziela wypowiedzi mediom. Z wpisu Ośrodka z 1 listopada zatytułowanego "Dlaczego znikają strony skrajnej prawicy?" wynika, że aktywiści OMZRiK przypisują sobie zasługi w kwestii zamykania kont narodowców na Facebooku.

"Zamykamy Wasze strony jedna po drugiej, bo zamieszczacie tam rasistowskie i islamofobiczne materiały. I zapewniamy Was że na tym się nie skończy. Tworzymy listy i zabezpieczamy dowody popełnianych przestępstw przez konkretne osoby. Kiedyś wróci do Polski normalność i zapłacicie przed sądem za każdy rasistowski wpis i mem. Złożymy tysiące zawiadomień pokazując waszą niezgodną z polskim prawem działalność" – czytamy na profilu Ośrodka.

facebook

"Patrzymy wam na ręce i zbieramy dowody waszej rasistowskiej i przestępczej działalności. Mamy tysiące zdjęć i nazwisk osób które "wysyłały żydów do gazu" lub chwaliły się co zrobią uchodźcom" – czytamy dalej. "Pożegnajcie się ze swoimi kolejnymi ksenofobicznymi, antysemickimi i rasistowskimi stronami. Każda przed zamknięciem została dobrze udokumentowana. Idziemy po was!" – zapowiadają aktywiści w swoim wpisie.

"Coś niesamowitego"

– To jest niezgodne z prawem postępowanie, ponieważ nie ma czegoś takiego w Polsce, że mieć poglądy prawicowe jest niezgodne z regulaminem Facebooka. To jest po prostu coś niesamowitego – podsumowywał poseł Jakubiak. Nie mógł zgodzić się z decyzją portalu o usunięciu jego posta z flagami.

– To znaczy, że moja wypowiedź jest ksenofobiczna, tak? Że wraz z rodziną idę bez względu na to, czy Facebookowi się podoba czy nie. To jest ksenofobia, tak? To jest nacjonalizm, tak? To jest po prostu dom wariatów! Albo się uspokoją, albo doprowadzą do bardzo skrajnych decyzji. Dzwonią do mnie posłowie, którzy zostali w podobny sposób wcześniej potraktowani. Jest to jakieś zjawisko, które postaramy się wspólnie opanować – zapewniał.

twitter

– Moje emocje wywołał fakt, że ja nie dałem nawet pretekstu takiego, który mógłby spowodować myślenie o tym, że ja w sposób jakiś niezgodny z regulaminem się odezwałem. Tymczasem do kilkudziesięciu tys. ludzi oni wysłali informację, że muszą usunąć treści zawarte przez pana Marka Jakubiaka jako niezgodne ze standardami Facebooka. Co to ma znaczyć? Wszyscy, którzy to zdjęcie przekazali, dostali takie maile – mówił.

Facebook oszczędny w słowach

Nie udało się uzyskać wypowiedzi przedstawicieli Facebooka w Polsce. Korporacja do tej pory nie komentowała szerzej całego zamieszania. Administratorzy portalu wystosowali jedynie krótki komunikat, który niewiele wyjaśnia. „Ufamy osobom, które korzystają z naszej platformy i to właśnie oni mogą i zgłaszają treści, które ich zdaniem naruszają Standardy Społeczności. To zestaw zasad obowiązujących społeczność Facebooka bez względu na granice państwowe czy różnice językowe i kulturowe” – możemy przeczytać w oświadczeniu korporacji.

Źródło: WPROST.pl