Czego nie zobaczylibyśmy bez sejmowych dziennikarzy - czyli o potrzebie kontrolowania posłów

Czego nie zobaczylibyśmy bez sejmowych dziennikarzy - czyli o potrzebie kontrolowania posłów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piotr Pyzik
Piotr Pyzik Źródło: Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Spanie na sali plenarnej, wulgarne gesty, wyzwiska, a nawet „praca” pod wpływem. Przypominamy, dlaczego wyrzucanie dziennikarzy z Sejmu to zły pomysł z punktu widzenia obywateli.

Posłowie Prawa i Sprawiedliwości na różne sposoby tłumaczą nowe zasady dotyczące mocno ograniczonej obecności dziennikarzy w Sejmie. „To dla usprawnienia prac Sejmu”, „dla poprawy wizerunku Sejmu” czy nawet „dla dobra samych dziennikarzy” – tłumaczą. Beata Mazurek na czwartkowej konferencji prasowej odsyłała przedstawicieli mediów do pracowników Kancelarii Sejmu twierdząc, że to nie PiS, a urzędnicy odpowiadają za zmiany.

Oburzeni wprowadzanymi ograniczeniami dziennikarze postanowili przypomnieć politykom i opinii publicznej sytuacje, w których obecność mediów w budynkach sejmowych pomogła odsłonić kompromitujące i niegodne posłów zachowania. O wielu z nich nigdy byśmy nie usłyszeli, gdyby przepisy wprowadzane przez PiS obowiązywały w tamtych czasach.

twittertwittertwittertwittertwittertwitterCzytaj też:
Kto wyrzuca dziennikarzy z Sejmu? Mazurek: To nie my, to Kancelaria Sejmu

Opracował:
Źródło: Twitter