Jarosław Wałęsa broni ojca: Ci dranie chcą go zaszczuć, psychicznie i fizycznie wykończyć

Jarosław Wałęsa broni ojca: Ci dranie chcą go zaszczuć, psychicznie i fizycznie wykończyć

Lech Wałęsa i Jarosław Wałęsa
Lech Wałęsa i Jarosław Wałęsa Źródło:Newspix.pl / MIROSLAW PIESLAK
Syn Lecha Wałęsy twardo stanął w obronie swojego ojca, byłego prezydenta i legendy "Solidarności", oskarżanego dziś o współpracę z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa.

We wtorek 31 stycznia Instytut Pamięci Narodowej przedstawił nowe ustalenia biegłych w sprawie „TW Bolek”. – Myślę, że dziś nie ma żadnych wątpliwości co do współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa – mówił prezes Instytutu Jarosław Szarek. Syn byłego prezydenta twierdzi jednak, że działania podporządkowanego ministrowi Ziobrze IPN-u nie służą dochodzeniu do prawdy, ale zdyskredytowaniu jego ojca i „wykończeniu go”. – Czasem mi się wydaje, że ci dranie, którzy dzisiaj maltretują mojego ojca, naprawdę mają zamiar go wykończyć. Że już nie tylko chcą zniszczyć postać bohatera, ale po prostu fizycznie go zniszczyć – stwierdzał Jarosław Wałęsa w wywiadzie dla portalu Gazeta.pl.

Jeden podpis

– Ja mogę to skomentować patrząc po sobie. Sam podpisuję codziennie dziesiątki dokumentów, więc mój podpis jest w tej chwili w tysiącach miejsc. A przecież jestem tylko zwykłym europosłem. Mój ojciec podpisywał się pewnie na milionach dokumentów, jako zwykły człowiek, przewodniczący Solidarności lub Prezydent Polski. Dla mnie z nich wszystkich liczy się tylko kilka, jak ten, którym zakończył strajki w roku 1980 – podkreślał.

– Ojciec sam mówił, że w latach 70., kiedy został zatrzymany po demonstracjach, coś podpisał. Podpisał cokolwiek, żeby wyjść na wolność, bo się po prostu bał! Miał wtedy młodą żonę i miesięcznego synka, do których chciał wrócić. I rzeczywiście coś podpisał, o czym mówi już od lat. Zrobił to, żeby żyć. Ale nie był zdrajcą, nie był agentem. Nie donosił na swoich kolegów. Nie współpracował z SB – przekonuje Jarosław Wałęsa.

Pod ścianą

Syn znanego na całym świecie bohatera „Solidarności” zwraca uwagę na tryb postępowania IPN w tej sprawie. – Ugruntowało mnie to w przekonaniu, że IPN jest tylko marionetką w rękach obecnej władzy, bo to, co wydarzyło się dziś rano jest po prostu skandaliczne. Zostały przedstawione wyniki ekspertyzy jednego instytutu. Tak się po prostu procesowo nie postępuje – wskazywał w TVN 24. – Te dokumenty są dla mnie zerowej wartości. Mówiłem to już w zeszłym roku, kiedy po raz pierwszy się one pokazały. Są to dokumenty z szafy gen. Kiszczaka, człowieka, który preparował i podrabiał dokumenty, które miały za zadanie tylko dyskredytować mojego ojca w oczach opinii publicznej – dodawał.

– Ubolewam nad tym, że mój ojciec jest po raz kolejny stawiany pod ścianą i próbuje się go zabić, fizycznie i jako osobę publiczną. To jest po prostu obrzydliwe, to jest tak haniebne, tak niedobre i złe, że trudno to opisać – zakończył.

Źródło: Gazeta.pl, TVN 24