Z opinii biegłych, którą zaprezentowano 31 stycznia na konferencji w Instytucie Pamięci Narodowej, wynika, że podpis widniejący na zobowiązaniu o podjęciu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa z 21 grudnia 1970 roku został nakreślony przez Lecha Wałęsę.
Na antenie TVP Info dr Jarosław Szarek przybliżał szczegóły dotyczące pracy grafologów, którzy opiniowali materiały znalezione w domu zmarłego gen. Czeslawa Kiszczaka. – To jest 17 pokwitowań Lecha Wałęsy, 42 jego doniesienia. Niemal każde słowo zostało poddane analizie – zaznaczył szef IPN. Jak wskazał, do porównania użyto "bardzo bogatego materiału z 54 lat", w tym m.in. podpisów Lecha Wałęsy pod prawem jazdy, czy dokumentami ze Stoczni Gdańskiej.
Zdaniem Szarka, materiał jednoznacznie wskazuje na współpracę byłego prezydenta z SB, ale "Lech Wałęsa ma prawo do obrony". – Wiarygodność Wałęsy jest ograniczona. To bardzo smutne, że człowiek, który był symbolem „Solidarności”, laureatem Pokojowej Nagrody Nobla, tak zniszczył swój autorytet – podsumował Szarek.
Czytaj też:
Wiemy, kiedy Lech Wałęsa odniesie się do opinii biegłych. Na razie jest „w dalekiej podróży”
Jego zdaniem ekspertyza nie zamyka dyskusji na temat roli byłego prezydenta. – Dyskusja nie zostanie zamknięta, ponieważ Lech Wałęsa przez wiele lat był symbolem, przywódcą ruchu do którego należało blisko 10 milionów ludzi, w latach 80. był symbolem naszej wolności, więc emocje związane z tą postacią, mimo upływu kilkudziesięciu lat, nadal będą silne. Wszystko zależy od Lecha Wałęsy. Od jego sumienia. Klucz do rozwiązania tej sprawy leży po stronie Lecha Wałęsy – stwierdził Jarosław Szarek.