Prokuratura wojskowa: Karambol z udziałem auta szefa MON to kolizja, nie wypadek

Prokuratura wojskowa: Karambol z udziałem auta szefa MON to kolizja, nie wypadek

Miejsce wypadku, w którym uczestniczyła limuzyna Antoniego Macierewicza
Miejsce wypadku, w którym uczestniczyła limuzyna Antoniego MacierewiczaŹródło:Newspix.pl / fot. Marek Dembski
Z informacji radia RMF FM wynika, że karambol z udziałem limuzyny szefa MON Antoniego Macierewicza został przez prokuraturę wojskową zakwalifikowany jako kolizja, a nie wypadek.

Jak informuje TVN24, Żandarmeria Wojskowa przejęła sprawę karambolu koło Torunia, w którym brał udział samochód ministra obrony narodowej. Z informacji radia RMF FM wynika, że postępowanie wyjaśniające jest prowadzone w sprawie o wykroczenie. – Nie ma mowy o śledztwie, które podejmuje się, gdyby doszło do wypadku. Na razie nie ma też przesłanek, by tę kwalifikację zmieniać – powiedział w rozmowie z RMF FM prokurator Wojciech Skrzypek dodając, że dopóki nie zmieni się stan faktyczny i nie pojawią się nowe okoliczności, nie zachodzą przesłanki, żeby tę formę postępowania zmienić. Wszystkie informacje na temat wydarzeń, do których doszło w okolicach Torunia pozostają tajne.

Szybki powrót Macierewicza

Szef MON Antoni Macierewicz w Toruniu uczestniczył wraz z wicepremierem Piotrem Glińskim w sympozjum pt. „Oblicza dumy Polaków”, które zorganizowała Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, założona przez o. Tadeusza Rydzyka. 25 stycznia o godz. 17.40 za zjazdem na autostradę A1, na drodze krajowej nr 10 w Lubiczu Dolnym koło Torunia doszło do wypadku, w którym brał udział samochód ministra obrony narodowej. Zderzyło się tam osiem aut. W wypadku ucierpiały trzy osoby, ich życie nie jest zagrożone. We wszystkich 8 autach podróżowało 15 osób. Ministrowi Antoniemu Macierewiczowi nic się nie stało – po jakimś czasie od karambolu szef MON przesiadł się do innego pojazdu Żandarmerii Wojskowej i odjechał z miejsca wypadku w kierunku Warszawy.

Dziennikarz RMF FM Tomasz Skory opublikował na Twitterze wymowne podsumowanie tego, jak szybko musiał poruszać się samochód z ministrem, by na ową galę zdążyć.Skory napisał, że jeżeli do wypadku doszło o godz. 17.40, a minister obrony narodowej w Warszawie pojawił się o godz. 19.25, to trasę, która mogła liczyć od 200 do 260 km (w zależności od wybranej drogi) pokonał w raptem... godzinę i 45 minut. „Nie jest prawdą, że samochód, którym jechał minister spowodował wypadek pod Toruniem. Przeciwnie był on w tym wypadku poszkodowany przez inne samochody” – czytamy w oświadczeniu MON. 

Źródło: RMF FM / Wprost.pl