Przed kilkoma tygodniami Antoni Macierewicz przekonywał, że fakt, iż żołnierz salutował młodemu urzędnikowi, był jednorazowym wypadkiem. Okazało się jednak, że do oddawania honorów rzecznikowi MON przez wojskowych doszło co najmniej dwukrotnie. W trakcie składania meldunków szefowi gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza dowódcy zwracali się do niego "panie ministrze', a Misiewiczowi salutowali sami dowódcy.
Czytaj też:
Żołnierze znowu salutowali Misiewiczowi. Tylko jeden się wyłamał
Romuald Szeremetiew stwierdził w rozmowie z RMF FM, że sam był świadkiem takiego zdarzenia. – Byłem w jednej z miejscowości podwarszawskich, gdzie była kompania honorowa, było odsłonięcie pomnika, przyjechał pan rzecznik i go powitano jako ministra i meldowano jako ministrowi, co wzbudziło, powiedziałbym tak – złośliwe komentarze – relacjonował wykładowca Akademii Sztuki Wojennej. Jak stwierdził, cała sytuacja wydawała mu się trochę dziwna, ale „każdy ma jakieś dziwactwa”.
Zdaniem Szeremetiewa problemem polskiej armii jest jej historia, a doświadczenie PRL i następnie stanu wojennego oddziałuje na morale także obecnej armii. – Przecież kadra, oficerowie, wszyscy z tego poprzedniego wojska zostali, przecież nikt ich nie rozliczał, nie usuwał – wyjaśnił były wiceminister. Uzupełnił też, że jego zdaniem nie byłoby to nawet możliwe.