„Wprost” odpowiada na zarzuty po tekście o ojcu Rydzyku. „Przypisuje nam się coś, czego nie zrobiliśmy”

„Wprost” odpowiada na zarzuty po tekście o ojcu Rydzyku. „Przypisuje nam się coś, czego nie zrobiliśmy”

Ojciec Tadeusz Rydzyk
Ojciec Tadeusz Rydzyk Źródło:Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Szerokim echem odbił się nasz ubiegłotygodniowy tekst o przedsięwzięciach biznesowych ojca Tadeusza Rydzyka. Niektórzy zarzucali nam atak, również sam redemptorysta. Problem w tym, że przypisuje się nam coś, czego nie zrobiliśmy.

Nie napisaliśmy bowiem, że ojciec Rydzyk jest człowiekiem bogatym, dodatkowo tak brzmiał ostatni akapit tekstu: „Jedno wszakże trzeba przyznać – nie jest tak, że to, co o. Rydzyk zarobi poprzez prowadzone przez niego spółki czy fundacje, wpycha sobie do własnej kieszeni. Redemptorysta żyje bowiem skromnie. Mieszka niezmiennie w klasztornej celi w domu zakonnym na ulicy św. Józefa w Toruniu. Skromnie się ubiera, skromnie odżywia. Nie ma żadnego maybacha ani helikoptera, o czym pisały kiedyś złośliwie media. Wszystko, co uzbiera od wiernych, idzie na jego dzieła”. Owszem, pisaliśmy, że majątek, którym zarządza ojciec Rydzyk, plasowałby go na 83. miejscu listy najbogatszych Polaków. Chodziło o unaocznienie rosnącej skali przedsięwzięć, z jakimi jest związany, a do Listy 100 nawiązujemy prawie w każdym numerze.

Sprawa jest prosta: ponieważ zakonnik jest zaangażowany w projekty biznesowe, to „Wprost” na stronach poświęconych biznesowi o nich pisze. Szymon Krawiec przygotował rzetelny tekst, wchodząc w szczegóły przedsięwzięć ojca Rydzyka. Data publikacji była związana z premierą „Zerwanego kłosa”. Nawiasem mówiąc, osobiście cieszę się z wyboru takiego tematu filmu. Z historią w nim opowiedzianą zetknąłem się w 1987 r. na mszy odprawianej przez Jana Pawła II w Tarnowie, podczas której Karolina Kózkówna, ofiara rosyjskiego żołnierza, została ogłoszona błogosławioną. Jako nastolatek pomyślałem, że zapamiętam jej historię, bo pewnie pozostanie szerzej nieznana. I oto 30 lat później nieoczekiwanie powróciła. Recenzenci nie mają najlepszego zdania o filmie, za którym stoją studenci oraz absolwenci Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Szkoda, bo być może potencjał tematu nie został w pełni wykorzystany. Ale trzymam kciuki za młodzież, podobnie jak za wszystkich twórców, którzy chcą iść swoimi ścieżkami. I wszystkich przestrzegam przed pochopnymi sądami.

Artykuł został opublikowany w 9/2017 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.