Premier Beata Szydło zeznawała w Prokuraturze Okręgowej w Krakowie w charakterze świadka 23 lutego tego roku. Przesłuchanie dotyczyło wypadku kolumny rządowej w Oświęcimiu 10 lutego, w którym uczestniczyła szefowa rządu. Zeznania premier mogły być kluczowe dla ustalenia, czy kolumna rzeczywiście miała status uprzywilejowanej - tylko wtedy mogłaby zgodnie z prawem naruszać przepisy. Jeśli miałaby status uprzywilejowanej, to oprócz włączonych kogutów, powinna mieć włączone także sygnały dźwiękowe (syreny).
Jak ustalił portal Fakt24, powołując się na słowa osoby znającej kulisy śledztwa, premier miała w prokuraturze zeznać, że „nie pamięta momentu wypadku”. – Premier zeznała, że nie pamięta momentu wypadku, dlatego nie potrafi powiedzieć, czy samochody miały włączone syreny – opowiadał informator portalu.
Przesłuchanie premier w Krakowie, jak poinformował wtedy rzecznik rządu Rafał Bochenek, zaczęło się około godz. 15.30 i zakończyło się po godz. 18. Jego przebieg został utajniony ze względu na dobro postępowania.
Wypadek premier
Do wypadku kolumny samochodów Biura Ochrony Rządu wiozącej premier Beatę Szydło doszło na ulicy Powstańców Śląskich w Oświęcimiu 10 lutego. Gdy kolumna rządowych samochodów wyprzedzała fiata seicento, 21-letni kierowca tego auta skręcił w lewo, czym zablokował drogę pojazdowi szefowej rządu. Kierowca Beaty Szydło, by zminimalizować szkody również odbił w lewo, jednak na poboczu znajdowało się drzewo, w które uderzył. W wyniku wypadku poszkodowana została premier oraz dwóch funkcjonariuszy BOR, którzy znajdowali się razem z nią w samochodzie.
Czytaj też:
Wypadek premier Szydło. Przesłuchano najciężej rannego oficera BOR