Misiewicz w klubie w Białymstoku „działał w ramach przysługujących mu uprawnień”. Nie będzie śledztwa

Misiewicz w klubie w Białymstoku „działał w ramach przysługujących mu uprawnień”. Nie będzie śledztwa

Bartłomiej Misiewicz
Bartłomiej Misiewicz Źródło: Newspix.pl / PIOTR TWARDYSKO
Prokuratura Rejonowa w Białymstoku odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie przekroczenia uprawnień przez Bartłomieja Misiewicza. Zawiadomienie złożył poseł Krzysztof Truskolaski po tym, jak media ujawniły, że ówczesny szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza służbową limuzyną podjechał do białostockiego klubu.

W ramach czynności sprawdzających prokuratura zabezpieczyła zapis z miejskiego monitoringu, obejmujący okolicę klubu "WOW" oraz uzyskała informację z MON. Śledczy pytali m.in. o to, jaką funkcję pełnił Misiewicz, jakie przysługują mu w związku z nią uprawnienia oraz o charakter wizyty w Białymstoku. Prokuratura zapoznała się również z wyciągiem przepisów Ministerstwa Obrony Narodowej regulujących kwestię użytkowania pojazdów służbowych. Śledczy rozmawiali także z funkcjonariuszem Żandarmerii Wojskowej, który był kierowcą Misiewicza.

Czytaj też:
Limuzyna, ochroniarz, wódka dla wszystkich i podryw na pracę w MON. Misiewicz „królem życia” w białostockim klubie

„W efekcie tych czynności ustalono, że w dniu 19 stycznia 2017 r. Pan Bartłomiej Misiewicz był zatrudniony w Ministerstwie Obrony Narodowej na stanowisku Szefa Gabinetu Politycznego Ministra Obrony Narodowej. W tej dacie wykonywał on obowiązki służbowe na terenie Białegostoku w związku z otwarciem punktu informacyjnego Wojsk Obrony Terytorialnej w Wojewódzkim Sztabie Wojskowym w Białymstoku. Podczas wyjazdu do Białegostoku Bartłomiej Misiewicz korzystał z pojazdu służbowego, będącego w użytkowaniu Żandarmerii Wojskowej, nie była mu wszakże przydzielona ochrona. Potwierdzono nadto fakt jego wizyty w klubie »WOW«"  – poinformowała w komunikacie prokuratura z Białegostoku.

Z informacji, których śledczym udzielił MON wynika z kolei, że Bartłomiej Misiewicz jako szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza był dysponentem "pojazdu funkcyjnego z kartą drogową A". Uprawniało go do wyłącznego dysponowania służbowym samochodem osobowym bez ograniczenia limitu kilometrów.

Czytaj też:
Misiewicz twierdzi, że do klubu szedł pieszo. „Było wtedy bardzo ślisko w Białymstoku”

Po uzyskaniu tych wyjaśnień w dniu 22 marca prokuratura wydała postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa w tej sprawie, wobec stwierdzenia, że opisany wyżej czyn nie wypełnia znamion czynu zabronionego. „Podstawą tej decyzji było stwierdzenie, że Bartłomiej Misiewicz – dysponując samochodem służbowym wraz z kierowcą, będącym funkcjonariuszem Żandarmerii Wojskowej, pozostającym w dyspozycji Ministerstwa Obrony Narodowej – działał w ramach przysługujących mu uprawnień (...), a tym samym nie doszło do ich przekroczenia” – poinformowała prokuratura.

Czytaj też:
Szydło: Sprawa Misiewicza jest zamknięta, to odpowiedzialność Macierewicza

Źródło: Prokuratura w Białymstoku