Polityk dostał się na studia w Toruniu. Decyzję cofnięto, bo nie dostarczył zaświadczenia od proboszcza

Polityk dostał się na studia w Toruniu. Decyzję cofnięto, bo nie dostarczył zaświadczenia od proboszcza

Marek Jopp
Marek Jopp Źródło:Facebook / Marek Jopp
Szef SLD w Toruniu Marek Jopp chciał podjąć studia w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Uczelnia ojca Rydzyka nie dopuściła go jednak do zajęć. O sprawie pisze Onet.pl.

Lider lokalnych struktur Sojuszu Lewicy Demokratycznej zapewniał, że na uczelnię ojca Tadeusza Rydzyka zapisał się z czysto ambicjonalnych powodów. Nie zamierzał przeprowadzać żadnych prowokacji, a cenę zajęć podyplomowych - jedyne 850 zł za semestr - uznał za korzystną. Wcześniej w podobny sposób ukończył już 5 innych fakultetów.

3 marca Jopp otrzymał pisemne potwierdzenie przyjęcia go na studia. Był przekonany, że rozpocznie naukę, jednak tuż przed podpisaniem umowy został wezwany przez dziekana uczelni. Usłyszał, że bez stosownego zaświadczenia od proboszcza z jego parafii, nie będzie mógł rozpocząć studiów. Jako niewierzący, napisał wcześniej stosowne pismo w tej sprawie, które spotkało się z pozytywnym przyjęciem. – To byłoby w moim przypadku trudne, bo jestem osobą niewierzącą. Pani z sekretariatu przekazała mi jednak, że w takiej sytuacji należy napisać oświadczenie i wytłumaczyć, dlaczego nie składa się zaświadczenia od proboszcza. Napisałem i podałem tam powody. Wtedy dostałem decyzję o przyjęciu mnie na studia. Mogę więc powiedzieć, że również osoby niewierzące są przyjmowane na tę uczelnię – mówił jeszcze niedawno polityk SLD.

– A dziś pani dziekan powiedziała, że decyzję podjęły władze zwierzchnie, czyli osoby postawione ponad nią. Podkreśliła, że dostarczenie zaświadczenia jest warunkiem formalnym i bez niego się nie obędzie. Poprosiła mnie, żebym to uzupełnił. Ja odpowiedziałem, że to wykluczone, bo jestem osobą niewierzącą. Pani dziekan stwierdziła, że bez tego decyzja o przyjęciu na studia będzie musiała zostać cofnięta. Nie wiem, jaki teraz jest mój status i czy jestem teoretycznie jeszcze studentem, czy już nie – mówił w rozmowie z Onetem.

– Jestem rozgoryczony, wkurzony i czuję się dyskryminowany, że nie pozwolono mi skorzystać z tej oferty ze względu na wyznanie czy raczej jego brak. Na pewno tak tej sprawy nie zostawię. Będę szukał sprawiedliwości w sądzie. A jeśli jej w Polsce nie znajdę, to jest jeszcze Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu – dodawał Marek Jopp.

Źródło: Onet.pl