ŻW powołuje się na przepisy i przekonuje: Limuzyna wiceszefa MON mogła skorzystać z przywilejów

ŻW powołuje się na przepisy i przekonuje: Limuzyna wiceszefa MON mogła skorzystać z przywilejów

Limuzyna BMW, w której podróżował Bartosz Kownacki
Limuzyna BMW, w której podróżował Bartosz Kownacki Źródło: Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Limuzyna z wiceszefem Ministerstwa Obrony Narodowej mogła korzystać z przywilejów na drodze – informuje Żandarmeria Wojskowa. Wynika to z decyzji wydanej przez Antoniego Macierewicza 10 lutego 2017 roku.

Mjr Artur Karpienko tłumaczy, że decyzja nr 30 wydana przez ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza „zabezpiecza potrzeby transportowe m.in. sekretarzy i podsekretarzy w Ministerstwie Obrony Narodowej”. Jak dodaje w rozmowie z portalem Gazeta.pl, środową kolizję i prawo do korzystania z przywilejów na drodze precyzuje artykuł 53. ustawy Prawo o ruchu drogowym.

Artykuł 53. mówi nam o tym, które z pojazdów traktowane są jak uprzywilejowane. Na liście znajdziemy m.in. samochody policji, straży pożarnej, pogotowia oraz Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej. „Kierujący pojazdem uprzywilejowanym może, pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności, nie stosować się do przepisów o ruchu pojazdów, zatrzymaniu i postoju oraz do znaków i sygnałów drogowych tylko w razie, gdy uczestniczy m.in.: w wykonywaniu zadań związanych bezpośrednio z zapewnieniem bezpieczeństwa osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, którym na mocy odrębnych przepisów przysługuje ochrona” – czytamy w punkcie 2 artykułu 53.

29 marca w środę państwowa limuzyna, którą podróżował wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej Bartosz Kownacki, uderzyła na skrzyżowaniu w Warszawie samochód marki Volvo. Do kolizji doszło na przecięciu ulic Ludnej i Wioślarskiej. „W drodze z BBN na spotkanie z MON doszło do kolizji z udziałem samochodu ŻW w którym jechałem. Nikomu nic się nie stało. Sprawę wyjaśnia ŻW” – informował tego samego dnia na Twitterze Kownacki.

Jak wiemy z nagrania monitoringu skierowanego na skrzyżowanie oraz z relacji świadków, kierowca volvo jechał na zielonym świetle. BMW żandarmerii nie zatrzymało się na czerwonym świetle i pomimo uruchomionej sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej, doprowadziło do kolizji. Kierowca volvo miał prawo nie widzieć nadjeżdżającego BMW, gdyż wyjechało ono zza czekającej na czerwonym świetle ciężarówki. Podobnie sprawę musieli ocenić policjanci drogówki, którzy ukarali kierowcę żandarmerii mandatem. Ten karę przyjął, co z formalnego punktu widzenia kończy sprawę.

Źródło: Gazeta.pl / wprost.pl