Premier mówi Tuskowi "nie"

Premier mówi Tuskowi "nie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Jarosław Kaczyński powtórzył, że nie ma zgody na proponowaną przez PO abolicję dla samorządowców zagrożonych utratą mandatów w wyniku nieterminowego złożenia oświadczeń majątkowych.
Na konferencji prasowej po spotkaniu z szefem PO Donaldem Tuskiem, premier ocenił, że spotkanie to było dobre, a atmosfera rozmowy spokojna, chwilami miła. Wyraził też nadzieję, że spotkanie kończy "bardzo zły okres ostrej wojny politycznej".

Rozmowa polityków - zorganizowana z inicjatywy Tuska - dotyczyła zamieszania w samorządzie po tym, gdy okazało się, że kilkuset samorządowców z całego kraju - w tym prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) - nie złożyło w terminie któregoś z wymaganych oświadczeń majątkowych - swoich lub małżonków, za co grozi utrata mandatu. Wcześniej PO przygotowała projekt "ustawy abolicyjnej", która miała umożliwić utrzymanie mandatów przez spóźnialskich samorządowców.

"To spotkanie dotyczyło spraw, które budzą wiele kontrowersji. Nasze stanowisko jest następujące: stan prawny jest oczywisty - pewna grupa samorządowców, wśród nich są członkowie PiS, nie dopełniła swoich obowiązków i w związku z tym nastąpiły konsekwencje w postaci podważenia ich mandatu" - powiedział premier.

Podkreślił, że propozycja PO, która - jak mówił - zmierza ku temu, by uchwalić "ustawę abolicyjną", jest szkodliwa, bo podważa pewność prawa. "Dla nas jest ona niemożliwa do przyjęcia" - oświadczył szef rządu.

Premier zaznaczył, że nie można uchwalać "ustawy abolicyjnej", która byłaby w praktyce "ad personam" - dotyczyłaby tak naprawdę tylko Hanny Gronkiewicz-Waltz. "Niedopuszczalne jest, by z powodu pozycji jednej osoby podejmować decyzje ustawodawcze" - dodał. Jak zaznaczył, gdy z powodu spóźnienia z oświadczeniem, mandaty tracili pierwsi samorządowcy, to nikt nie protestował, a problem pojawił się dopiero wtedy, gdy dotknął prezydent stolicy.

J.Kaczyński powiedział też, że gdyby została uchwalona "ustawa abolicyjna", to powstałby "niemożliwy do rozwiązania problem prawny" - co zrobić z tymi samorządowcami, którzy już stracili mandaty.

Premier zapewnił również, że "całkowitym nieporozumieniem" są sugestie, jakoby rząd chciał wykorzystać sytuację w samorządach, aby przejąć władzę np. w Warszawie. "Będziemy się starali załatwić tę sprawę w sposób spokojny. Nie ma żadnego niebezpieczeństwa działań niezgodnych z prawem. Nigdy nie daliśmy tutaj żadnego asumptu do tego rodzaju sugestii" - dodał.

Ocenił, że gdyby Rada Warszawy podjęła decyzję o wygaśnięciu mandatu Gronkiewicz-Waltz, to nowe wybory w stolicy mogłyby się odbyć w ciągu dwóch miesięcy. Jego zdaniem, Gronkiewicz-Waltz powinna sama poprosić Radę Warszawy, aby ta przyjęła uchwałę o wygaśnięciu jej mandatu.

J.Kaczyński powiedział, że PiS na razie nie ma kandydata na prezydenta Warszawy, ale będzie miało. "To jest sytuacja dla nas zupełnie zaskakująca. W żadnym razie niczego nie planowaliśmy. Musielibyśmy być jasnowidzami, żeby coś planować" - dodał. Zapewnił, że kandydatem nie będzie były premier Kazimierz Marcinkiewicz. "Pan Marcinkiewicz się nie zgadza, bo pytaliśmy go o to. To jest zupełnie jednoznaczne, powiedział, że nie będzie kandydował" - poinformował.

Premier dodał, że nie ma też jeszcze kandydata na stanowisko komisarza Warszawy - zarządzającego stolicą do czasu wyboru nowego prezydenta Warszawy. J.Kaczyński przyznał, że trudno by mu było mianować Gronkiewicz-Waltz na to stanowisko, a ona również - jak ocenił - takiej propozycji by nie przyjęła.

J.Kaczyński nie wykluczył jednak, że część samorządowców, którzy stracili mandaty, będzie mogła pełnić swoje funkcje do czasu wyboru następcy. "Tam, gdzie będzie to możliwe, gdzie nie będzie jakiegoś zarzutu, nie będzie jakiś powodów szczególnych na przykład takich, które by wskazywały, że niezłożenie oświadczenia jest nieprzypadkowe - poza takimi przypadkami - my jesteśmy gotowi tych samorządowców, którzy w tej chwili pełnili te funkcje, tam pozostawić" - powiedział premier.

Według szefa rządu, jeśli do czasu wyboru nowego wójta, burmistrza lub prezydenta miasta zostanie powołany komisarz (zamiast powierzenia pełnienie obowiązków dotychczasowemu włodarzowi), to nie będzie on mógł kandydować w powtórnych wyborach. "Dotyczy to także Warszawy, gdyby tu musiał być powołany komisarz, to na pewno nie będzie to komisarz-kandydat" - dodał J.Kaczyński.

Premier mówił także o potrzebie zmiany przepisów dotyczących oświadczeń majątkowych samorządowców na przyszłość. Według niego, warto ujednolicić termin składania oświadczeń (obecnie w zależności od rodzaju dokumentu jest to 30 dni od dnia ślubowania lub 30 dni od dnia wyboru). Ponadto - według szefa rządu - samorządowcy powinni być ostrzegani o upływie terminu na złożenie oświadczenia i wzywani do uzupełnienie braku np. w dodatkowym terminie 7 dni. Sankcje miałyby spotkać tych, którzy nie złożyliby oświadczeń mimo upomnienia.

pap, ss, ab