Jan Syszko jest posiadaczem działki w miejscowości Tuczno w województwie zachodniopomorskim. Jego posiadłość już dwukrotnie była niszczona przez nieznanych sprawców. O poniesionych stratach minister w rządzie Beaty Szydło opowiedział w rozmowie z Radiem Maryja.
– Nie tak dawno ktoś włamał się do pracowni w Tucznie. Wybito okna, wyciągnięto trofea myśliwskie, połamano je i zostawiono na zewnątrz. Natomiast w środku pozostawiono zakrwawioną siekierę – opisywał pierwszy przypadek minister. Jak wskazał, za drugim razem wycięte zostały zasadzone przed kilkoma laty drzewa, o czym poinformowali go okoliczni mieszkańcy. Szef resortu środowiska ocenił te działania jako „rażące łamanie prawa”. – To, co dzieje się w tej chwili to jest wchodzenie na czyjąś własność i usuwanie komuś drzew, które zostały tam zasadzone – zaznaczył.
Kontrowersyjna ustawa
Zdaniem Jana Szyszko, prowokacje, jakie są wobec niego czynione, najprawdopodobniej mają związek z trwającymi obecnie w Sejmie pracami na rzecz ochrony przyrody. Sam minister, jakkolwiek nie on był autorem ustawy (był to projekt posłów PiS), stał się twarzą tzw. Lex Szyszko – obowiązującego przez krótki czas zliberalizowanego prawa dotyczącego wycinki drzew. Ustawa została znowelizowany wskutek zmasowanej krytyki, płynącej ze strony obrońców środowiska i ugrupowań opozycyjnych.
Czytaj też:
Sejm zaostrzył przepisy dotyczące wycinki drzew. „Lex Szyszko” znowelizowane