Chłopak Magdaleny Żuk przerwał milczenie. Markus W. przedstawił swoją wersję wydarzeń

Chłopak Magdaleny Żuk przerwał milczenie. Markus W. przedstawił swoją wersję wydarzeń

Magdalena Żuk
Magdalena Żuk Źródło: Facebook
Markus W., partner zmarłej w Egipcie Magdaleny Żuk, w rozmowie z reporterem „Faktów” TVN przedstawił swoją wersję ostatnich dni życia jego partnerki.

Mężczyzna przybliżył okoliczności, w których dowiedział się o wyjeździe. – O tym, że Magda wykupiła wycieczkę, dowiedziałem się w dniu wylotu. Około godziny 13 – mówił. Jak wskazał, miała być to niespodzianka. Magda spakowała wcześniej jego rzeczy i załatwiła mu urlop. W ostatniej chwili okazało się jednak, że mężczyzna nie może lecieć do Egiptu, ponieważ jego paszport tracił ważność za sześć miesięcy. Para podjęła jeszcze próbę wyrobienia nowego dokumentu w urzędzie wojewódzkim, bądź przedłużenia ważności starego. Nie było to jednak możliwe. Zapadła decyzja, że Magda poleci sama. Markus W. w rozmowie z reporterem TVN przyznał, że miał obawy odnośnie jej samotnej podróży.

Jak przebiegały kolejne dni?

Z pierwszego telefonu Magdy po przylocie do Egiptu nie wynikało, że była zdenerwowana, czy zaniepokojona. Pierwsze sygnały, że dzieje się coś dziwnego, Markus W. zaczął odbierać w środę 26 kwietnia wieczorem. – Mówiła, żebym poprosił recepcję o sprawdzenie tego, co dzieje się wokół jej pokoju. Twierdziła, że słyszy hałasy – relacjonował mężczyzna. Markus W. przyznał, że kolejnego dnia kobieta miała zrobić coś niepokojącego, jednak nie zdradził, co to było, tłumacząc, że sprawą zajmuje się policja i prokuratura.

Mężczyzna relacjonował, jak w kolejnych dniach zachowanie jego partnerki stawało się coraz bardziej niepokojące. W sprawę zaangażowało się więcej osób: przedstawiciele biura podróży, przyjaciółki i rodzina Magdy. - Madzia nigdy wcześniej się tak nie zachowywała, nigdy wcześniej nie widziałem jej w takim stanie. Rodzina także – stwierdził Markus. Nie chciał jednak zdradzać szczegółów tego, co działo się podczas rozmów z kobietą.

Czytaj też:
Tak wyglądały ostatnie dni Magdaleny Żuk. Operator wycieczki ujawnia nieznane fakty

W końcu zapadła decyzja, że 27-latka wróci do Polski. Markus W. przyznał, że widział ją za pośrednictwem wideorozmów w drodze na lotnisko. Według jego słów "nie wyglądała dobrze, ale kojarzyła, z kim rozmawia". Lekarz nie zgodził się jednak na jej lot, tłumacząc jej agresywnym zachowaniem i złym stanem zdrowia.

Partner zmarłej 27-latki wyjaśnił, co skłoniło go do zarejestrowania ostatniej rozmowy z Magdą. – Stan, w jakim widziałem Madzię. Informacje, jakie dotarły do mnie, co tam się dzieje, co tam się mogło wydarzyć, jak zachowuje się Madzia, były na tyle niepokojące, że poprosiłem mojego przyjaciela, żeby nagrywał to drugim telefonem jako dowód. Jako cokolwiek, co może pomóc sprowadzić nam Madzię do domu – wyjaśniał Markus. Pytany przez dziennikarza, czy jego partnerka w którejś z rozmów mówiła, że ktoś zrobił jej krzywdę, zaprzeczył.

facebook

Po kolejnych perypetiach w hotelu i szukaniu nowego miejsca zakwaterowania kobieta trafiła do szpitala. – Na chwilę nam troszkę ulżyło, bo Maciek już był w drodze, a Madzia w szpitalu - relacjonował Markus, mówiąc o swoim znajomym, który pojechał do Egiptu po 27-latkę. Później okazało się jednak, że w szpitalu doszło do wypadnięcia kobiety z okna, przewieziono ją do szpitala w Hurghadzie, gdzie 30 kwietnia zmarła.

Czytaj też:
Nowe nagrania ze szpitala, w którym zmarła Magdalena Żuk

Kolejny dzień od śmierci Magdaleny Żuk upłynął pod znakiem intensywnych działań śledczych. W czwartek 11 maja prokuratura wystąpiła o zapisy z monitoringu z lotniska w Pyrzowicach, przesłuchano też kilkadziesiąt osób. – Zakładamy kilka wersji wydarzeń. Żadnej z nich na ten moment nie wykluczamy – poinformował nadinspektor Jarosław Szymczyk. Dzień wcześniej w Egipcie odbyła się sekcja zwłok kobiety. Uczestniczyli w niej polscy śledczy.

Czytaj też:
Kilkadziesiąt osób przesłuchanych ws. Magdaleny Żuk. „Nie wykluczamy żadnej wersji wydarzeń”

Źródło: TVN