Autor głośnej „Morfiny” tłumaczy, że dojrzałością w przypadku Polaków byłaby umiejętność zmierzenia się z własną historią, zaakceptowania jej i prowadzone polityki „w obliczu tego, co z własnej historii zrozumieliśmy”. – Dojrzałością byłoby uznać siebie za jeden ze zwyczajnych narodów, który powinien prowadzić politykę zagraniczną zgodną ze swoim interesem, a nie łudzić się z jakiegoś powodu, że kogokolwiek poza Polską interesują polskie moralne przewagi – przekonuje Twardoch. Jako przykład podaje ciągłe przywoływanie w relacjach z Wielką Brytanią walki polskich lotników w bitwie o Anglię w 1941 roku. – A kogo to obchodzi? – pyta Twardoch.
Zdaniem pisarza „moralne przewagi”, na których opiera się polska polityka, są nieprawdziwe. – – twierdzi Szczepan Twardoch, przyznając przy tym, że zdaje sobie sprawę, że taki pogląd w Polsce brzmi zarazem śmiesznie i brawurowo.
– Tymczasem Polska prowadzi politykę zagraniczną opartą na poczuciu własnej wyjątkowości. Popełniając największy błąd polityka: otóż wierząc we własną propagandę. I opiera to się wszystko na tym ekscentrycznym przekonaniu, że Polacy jako wspólnota są z tajemniczego powodu moralnie nieskalani i niewinni. A to stoi w dziwacznym kontraście z faktem, że w Polsce kapitał zaufania społecznego jest bardzo niski i Polacy są o sobie nawzajem bardzo złego zdania – zaznacza Twardoch.
Autor „Króla” twierdzi też, że jego zdaniem Polacy wypierają negatywne fakty z własnej historii, m.in. poprzez negowanie swojego uwłaszczania się na mieniu żydowskim. – Andrzej Leder mnie zupełnie przekonuje w swojej książce „Prześniona rewolucja”. Takie są korzenie polskiej klasy średniej, oparte na szabrze – przywłaszczanie przedmiotów, które nie mają już swojego właściciela – mówi Twardoch. Wymienia w tym kontekście też „negowanie jakiejkolwiek wzmianki o polskim udziale w Holokauście”.
