Z badania przeprowadzonego na zlecenie portalu Nocleg.pl wynika, że łupem złodziei padają zarówno kosmetyki, szlafroki, czy pościel, jak i żarówki, szczotki do WC czy telewizory. Na podobne praktyki klientów skarży się blisko 85 proc. z 1000 hotelarzy, którzy zostali objęci badaniem. Najczęściej klienci przywłaszczają sobie przedmioty o wartości do 70 złotych. 40 proc. respondentów przyznało, że między właścicielami hotelu krąży czarna lista klientów. Osoby, które się na niej znalazły, mogą mieć problem z zarezerwowaniem noclegu nie tylko w miejscu, z którego ukradli element wyposażenia, ale również i w sąsiednich obiektach.
Według radcy prawnej Aleksandry Błaszczyńskiej z kancelarii Chałas i Wspólnicy przekazywanie danych klientów innym hotelarzom jest zgodne z prawem tylko i wyłącznie wtedy, gdy nie narusza to praw i wolności osób, których te informacje dotyczą. Właściciele obiektów wypoczynkowych tłumaczą jednak, że chcą się w ten sposób bronić przed kradzieżami i odmawiać noclegu tym osobom, które w przeszłości łamały regulaminy obiektów. – Odmowa świadczenia usługi hotelowej, do której jest zobowiązany przedsiębiorca, staje się wykroczeniem wtedy, gdy nie ma do tego podstaw. Jeśli gość hotelowy dopuścił się kradzieży, to można bronić poglądu, że nieudostępnienie pokoju następnym razem będzie uzasadnione – wyjaśniła Aleksandra Błaszczyńska.