Minister nauki i szkolnictwa wyższego, wicepremier, Jarosław Gowin był gościem programu „Gość Wydarzeń” w Polsat News. Polityk odniósł się do sprawy z 2015 roku, gdy Beata Szydło, jeszcze nie będąc premierem, wskazywała jego na kandydata Zjednoczonej Prawicy na ministra obrony narodowej. Jak zapewnił Gowin, przygotowywał się do tej roli, ale po wyborach okazało się, że zwycięski obóz będzie rządził samodzielnie i dostał możliwość wybrania resortu. – Zdecydowałem się na taki, do którego przygotowywałem się przez wiele lat – powiedział wicepremier.
Gowin był również pytany o ostatnie napięcia między Kancelarią Prezydenta a MON, zwłaszcza w kontekście wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy podczas Święta Wojska Polskiego, gdy padło stwierdzenie o tym, że „Polska armia nie jest prywatna”. – Co pan prezydent miał na myśli, to najlepiej zapytać jego rzecznika. Odebrałem te słowa jako przypomnienie, że jest wiele takich obszarów w Polsce, które należą do tzw. dobra wspólnego – odpowiedział i dodał, że po prostu armia jest czymś, czego nie można upartyjniać.
Wicepremier kontynuował temat rzekomego konfliktu między MON a prezydentem, wskazując, że te różnice zdań powinny zakończyć się „przywróceniem jasnego porządku konstytucyjnego”. – A ten porządek mówi, że głową państwa jest prezydent, a nadzór nad armią wymaga współpracy ministra obrony narodowej z prezydentem – powiedział.
Czytaj też:
Zagadkowe słowa prezydenta Dudy. Wiceminister nie ma wątpliwości, do kogo były skierowane