Piesza potrącona na przejściu na zielonym świetle. Niezrozumiała decyzja sądu

Piesza potrącona na przejściu na zielonym świetle. Niezrozumiała decyzja sądu

Prawnicy zaprzeczają, by na decyzje sądu i sposób prowadzenia sprawy miały wpływ rodzinne powiązania kierowcy. – Syn oskarżonego istotnie jest prawnikiem, ale nie miało to żadnego znaczenia. Gwarantuję i z całym przekonaniem o tym mówię, te kwestie nigdy nie miały znaczenia w tym wydziale – mówi Michał Dźwilewski, wiceprezes Sądu Rejonowego w Ełku i dodaje: – Sędziowie w wydziale w razie wątpliwości co do bezstronności zawsze sami składają wnioski o wyłączenie. Nigdy nie było takiej sytuacji, by o sprawie decydowały jakieś sympatie bądź antypatie. Kwestia zawodu wykonywanego przez syna oskarżonego nie miała tu żadnego znaczenia. –Docierały do nas takie sygnały pewnego niezadowolenia ze strony pokrzywdzonych, ale my pracowaliśmy rutynowo, jak przy każdej sprawie tego typu – mówi Wojciech Piktel, prokurator rejonowy w Ełku. – Staraliśmy się wyjaśnić sprawę dogłębnie i nie odczuwam, żeby ta sprawa w jakiś sposób różniła się od innych – deklaruje.

My postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się sprawie także ze względu na niezwykłe wyjaśnienia, złożone przez oskarżonego. – „Jechałem ulicą Mickiewicza na światłach zielonych”. Takie pan składał wyjaśnienia? – pytał sąd kierowcę samochodu, który potrącił panią Karolinę. – Tak – odpowiedział mężczyzna i potwierdził, że jest to prawda. Czy to możliwe, by kierowca i przechodząca na pasach kobieta mieli jednocześnie zielone światło? Zarejestrowane przez miejski monitoring nagranie z wypadku nie dało odpowiedzi na to pytanie. Potwierdziło tylko, że pani Karolinie trudno było zauważyć nadjeżdżające auto z powodu padającego śniegu, kaptura na głowie i innych stojących pieszych.

Co widział przejeżdżając przez skrzyżowanie kierowca toyoty, postanowiliśmy sprawdzić sami. Mimo że do dziś nie zmieniono tu ustawień świateł, podobnego eksperymentu nie przeprowadził żaden z sądów ani powołanych biegłych. Na skrzyżowanie wjeżdżamy pod koniec zmiany świateł - jeszcze na zielonym - i powoli dojeżdżamy do przejścia dla pieszych. Gdy jesteśmy tuż przed nim, piesi mają już zielone, co oznacza, że kierowca, który potrącił panią Karolinę, mógł nie mieć już czasu na reakcję, gdy piesza pojawiła się na przejściu.

Argumentem przesądzającym o winie kierowcy miał być dodatkowy sygnalizator, który opuszczających skrzyżowanie ostrzega, że niebawem piesi wejdą na jezdnię. Z naszego eksperymentu wynika jednak, że żółte ostrzeżenie włącza się zaledwie sekundę przed zielonym światłem dla pieszych. O wiele później niż napisali w opinii dla sądu badający sprawę biegli. Gdy dziennikarz UWAGI! próbuje wyjaśnić, skąd taka informacja w dokumencie, ekspert nie chce komentować sprawy. – Nie mogę wypowiadać się pozaprocesowo – ucina rozmowę. Kiedy o wynikach naszego testu poinformowaliśmy prokuratora, ten złożył do sądu wniosek o przeprowadzenie dodatkowego, kluczowego badania.