Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 roku, a jej ciało zostało wyłowione z Warty w lipcu 2016 roku. Zwłoki przetransportowano do Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu. Pracownicy firmy przewożącej zwłoki po dojechaniu do prosektorium mieli otworzyć worek z ciałem, a następnie fotografować je. Jeden z nich miał też zrobić sobie selfie. Ich zachowanie zarejestrowały kamery monitoringu. Akt oskarżenia w ich sprawie trafił w czwartek 25 maja br. do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Jeden z podejrzanych mężczyzn, Robert K. nie przyznawał się do zarzucanego mu czynu i odmawiał składania wyjaśnień. Mariusz P. przyznał się od razu i złożył wyjaśnienia. W sądzie obaj mężczyźni przyznali się do winy. Swoje działania tłumaczyli tym, że od ciała Ewy Tylman oderwała się stopa.
Mężczyźni przeprosili rodzinę zmarłej Ewy Tylman i złożyli wniosek o dobrowolne poddanie się karze 10 tysięcy złotych gryzwny. Po naradzie sąd zdecydował się przychylić do wniosku. Wyrok ogłoszono na poniedziałkowej rozprawie. – Być może państwo zastanawiają się dlaczego te kary są równe. Przecież jeden z oskarżonych dokonał znacznie więcej zdjęć, w tym selfie, a drugi tylko jedno. Ale ten drugi oskarżony był przełożonym tego pierwszego. To na nim ciążył obowiązek, by wszystkie zdarzenia i zachowania związane z transportem zwłok odbywały się prawidłowo. To on powinien zatrzymać niedoświadczonego młodego pracownika – argumentował sędzia Zbyszko Mielnik.
Proces Adama Z.
Trwa także proces Adama Z. oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman. Prokuratura twierdzi, że mężczyzna zepchnął ją ze skarpy, po czym nieprzytomną wrzucił do wody. Grozi mu za to kara do 25 lat więzienia lub dożywocie. W lutym br. sąd uprzedził strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu na nieudzielenie pomocy, za co grozi kara do 3 lat więzienia. Od tego czasu Adam Z. pozostaje na wolności. Ósma rozprawa odbędzie się w najbliższą środę.