Gotowiec od Dąbrowskiego

Gotowiec od Dąbrowskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cenię sobie dociekliwość dziennikarzy, ale domniemywam, że tutaj otrzymali tak zwanego gotowca - tak wicepremier i szef MSWiA skomentował środową publikację "Wprost" o byłym już wojewodzie warszawskim Wojciechu Dąbrowskim.
Dobrze byłoby, żeby wicepremier Ludwik Dorn najpierw sprawdził swoje informacje, zanim kogoś oskarży. A można to zrobić bardzo prosto, zaglądając choćby do akt sprawy karnej Wojciecha Dąbrowskiego, w której jest prośba autora tekstu o wgląd do akt.

I będę musiał rozczarować wicepremiera Dorna oraz wszystkich tych, którzy twierdzą, że "kwity" podrzuciła nam Platforma Obywatelska, były wojewoda mazowiecki czy inne tajne specsłużby. Dzień po tym jak opublikowaliśmy pierwszy tekst o tym, że wojewoda został ukarany za jazdę po pijanemu rowerem, telefonicznie rozmawiałem z Wojciechem Dąbrowskim. Chciałem poznać okoliczności zatrzymania go przez funkcjonariuszy. Najpierw nie chciał ich ujawnić, ale kiedy powiedziałem mu, że w każdej chwili mogę poprosić o wgląd w akta, otworzył się. Sam wtedy powiedział mi, że nie zabrano mu dokumentu, bo stracił go już za przekroczenie punktów karnych przed laty. Uwierzyłem wojewodzie, że stracił prawo jazdy, ale już nie wierzyłem, że za przekroczenie punktów karnych. Dlatego zacząłem sprawdzać w policji, a potem w sądzie. I w aktach sprawy znalazłem informację z urzędu dzielnicy Praga Południe, że Dąbrowski starał się o wtórnik prawa jazdy i że dokument nie został mu wydany. Potem poprosiłem o wniosek, który złożył Dąbrowski w dzielnicy, w którym - jak się okazało - poświadczył nieprawdę.

A więc gdyby Wojciech Dąbrowski sam nie powiedział mi, że stracił prawo jazdy, pewnie nie szperałbym w aktach jego sprawy. Jeśli ktokolwiek dostarczył mi gotowca w sprawie Dąbrowskiego to jest nim właśnie... Wojciech Dąbrowski.