Do zdarzenia doszło kilka dni temu na krakowskim Kazimierzu. Policjanci otrzymali informację na telefon alarmowy, że w jednym z lokali podłożony jest ładunek wybuchowy. Rozmówca w rozmowie z oficerem dyżurnym, nie krył, że on jest sprawcą i czeka na szybki przyjazd funkcjonariuszy. Gdy służby ratunkowe przyjechały we wskazane miejsce, czekał na nich zgłaszający i jeden z pracowników lokalu. Zgłaszający nie krył zadowolenia z szybkiego pojawienia się policji na miejscu. Wtedy również policjanci dowiedzieli się o prawdziwym celu zgłoszenia.
Okazało się, że mężczyzna wraz ze znajomymi przyjechał do Krakowa na wycieczkę. Grupa w ciągu dnia zwiedzała miasto a wieczorem imprezowała w krakowskich klubach. W jednym z lokali na Kazimierzu 47-latek po wypiciu alkoholu stał się nachalny i w sposób niewłaściwy zaczął zwracać się do kelnerek, składając im dwuznaczne propozycje. Sytuacja została zgłoszona menadżerowi, który chciał wyprosić klienta z lokalu. Mężczyzna zaprotestował, w związku z czym wezwano na miejsce ochronę lokalu, która wyprowadziła go na zewnątrz. Klient czuł się pokrzywdzony i postanowił wezwać na miejsce policję. Mężczyzna chciał, aby funkcjonariusze błyskawicznie pojawili się na miejscu, dlatego stwierdził, że w zemście, postawi służby ratunkowe na nogi i zgłosił alarm bombowy.
47-latek został zatrzymany, usłyszał zarzuty wywołania fałszywego alarmu bombowego za co grozi do 8 lat pozbawienia wolności.